Polska debiutowała na dużej imprezie piłkarskiej już w 1938 roku, znacznie wcześniej niż Anglicy. Żaden zespół z Wysp Brytyjskich nie uznał za stosowne ubiegać się o tytuł podczas przedwojennych medali. Anglia zrobiła to jako pierwsza, w 1950 roku i od tej pory jej passa występów na dużych imprezach była oczywista i niekwestionowana. Okraszona tytułem mistrza świata w 1966 roku. Do czasu jednak. 17 października 1973 roku doszło do meczu na Wembley w Londynie, który Anglia miała wygrać pewnie w drodze po kolejny występ. Rywalem była Polska, zespół w świecie wówczas w zasadzie nieobecny. Anglicy nie przejmowali się tym, że przegrali pół roku wcześniej 0:2 w Chorzowie w sposób raczej bezdyskusyjny. Nie uważali, by był to powód do ostrożności. Wembley to jednak Wembley, a Anglia to Anglia. No i odpadła. Po remisie z Polską 1:1 angielscy piłkarze nie pojechali na mundial właśnie w Niemczech, w 1974 roku. Całe wspaniałe pokolenie angielskich piłkarzy lat siedemdziesiątych utraciło szanse gry na dużych imprezach, bowiem mało kto pamięta, że wynik z Polską na Wembley oznaczał dla Anglików bardzo głęboki kryzys. Nie było ich także na kolejnym mundialu w 1978 roku, nie było ich na żadnych mistrzostwach Europy w latach siedemdziesiątych. Zawodnicy, którzy wyrośli na angielskim sukcesie w 1966 roku, na ciekawej drużynie z meksykańskich mistrzostw świata w 1970 roku, która doszła do ćwierćfinału i dopiero po dogrywce odpadła z Niemcami, nie dostali swej szansy. Wielkie, utracone pokolenie w Anglii. Całe lata siedemdziesiąte futbol angielski był poza rozgrywkami, niczym przed wojną. Tyle że tym razem nie ze swego wyboru. Poniekąd z wyboru Polski. Waldstadion we Frankfurcie nad Menem to miejsce szczególne dla polskiej piłki. Tutaj 3 lipca 1974 roku w strugach deszczu, podczas "meczu na wodzie" polscy piłkarze zmierzający - kto wie - może i po mistrzostwo świata ulegli Niemcom 0:1. Ci sami gracze, których rok wcześniej lekceważono nie tylko w Anglii, byli na frankfurckim obiekcie o krok od niesamowitego sukcesu. Zdobyli medal, którego Anglii miało brakować przez lata. Do dzisiaj Waldstadion - zgodnie z nazwą - stoi wśród drzew. Nieco staromodny, trudny do obejścia i trudny do znalezienia na nim czegokolwiek, przypomina o dawnych czasach. Czasach, gdy Anglii w światowej czołówce nie było, w ogóle nie grywała na dużych imprezach. Była za to Polska, która bez pardonu zajęła jej miejsce. Radosław Nawrot, Frankfurt nad Menem