"Były nerwy, ale Czesi pokonali Grecję 2-1. Awans z fazy grupowej wygląda realnie" - wybija dziennik "Mlada fronta Dnes". "Drużyna prowadzona przez Michala Bilka musi teraz zrobić ostatni krok w sobotę z Polską. Jeśli sobie poradzi w meczu z gospodarzami, przejdzie do ćwierćfinału; w sprzyjających okolicznościach wystarczy remis" - dodaje.Zdaniem gazety czeskich graczy otrzeźwiła wszechobecna krytyka po meczu z Rosją i obojętność greckich rywali. "Po błyskawicznych trafieniach Jiraczka i Pilarza Czesi już w 6. minucie prowadzili 2-0. Ale i tak dobrze rozegrany mecz udało się Grekom zdramatyzować" - relacjonuje. Zwraca uwagę przede wszystkim na kontuzję kapitana Rosicky'ego i błąd bramkarza Petra Czecha, któremu piłka przeleciała przez ręce. "Mało kto wierzył: coś takiego robi zwycięzca Ligi Mistrzów?" - zastanawia się dziennik.Według "MfD" w ostatnim spotkaniu fazy grupowej przeciw Polsce wszystko pozostaje w rękach Czechów. Przegrana z Polską oznacza koniec, wygrana zapewnia awans, a remis - zależnie od rezultatu meczu Rosja - Grecja - wystarczy, gdy Grecy przegrają z Rosjanami.Dziennik "Hospodarske noviny" twierdzi, że początek meczu wyglądał jak bajka, a koniec - jak thriller. "Znów potwierdziło się, jak reprezentacja narodowa cierpi, gdy gra bez Tomasza Rosicky'ego. Kapitan i dowódca czeskiej gry musiał zejść w połowie meczu z powodu kontuzji pięty. Przez to siła ataku czeskiej kadry wyraźnie osłabła i tylko od czasu do czasu, wyjątkowo ktoś potrafił wziąć na siebie odpowiedzialność" - pisze.Zdaniem "HN" w meczu z Polską byłoby to wielkie osłabienie czeskiej drużyny. Sam Rosicky nie potrafił powiedzieć, czy wystąpi w sobotnim spotkaniu. "Chciałem grać dalej, ale lekarze to odradzali" - mówił o meczu z Grecją.Dziennik "Sport" pisze, że Czesi wygraną zawdzięczają zmianom, których trener Michal Bilek dokonał po meczu z Rosją. "Tomas Hubschman był najlepszy na boisku, dawał radę również David Limbersky, Petr Jiraczek odżył i strzelił pierwszego gola, Michal Kadlec był jak mur" - wyliczał.Chwalił też "dwie najszybsze bramki w historii EURO", ale i przypominał tragiczny w skutkach mecz z Turcją z 2008 roku, gdy Czesi z początku prowadzili dwoma bramkami, ale rywale zdołali ich pokonać. "Nie było powtórki z +Turcji+ z EURO 2008, obrona podołała" - komentował "Sport".W innym artykule pisze jednak, że było to pyrrusowe zwycięstwo, gdyż reprezentacja narodowa straciła swojego kapitana i nie wiadomo, czy wystąpi w spotkaniu z Polakami. "Faktem jest, że zbyt optymistycznie Rosicky nie wyglądał" - zauważa."Lidove noviny" zauważają, że gra Czechów w drugiej połowie nie starczyłaby, aby pokonać Polaków. Ocenia, że układ sił w meczu z Grekami zmienił się około 30. minuty spotkania i była to ogromna zmiana.Były bramkarz praskiej Slavii Martin Vania na łamach gazety niezbyt optymistycznie ocenia szanse czeskiej reprezentacji przed sobotnim meczem z Polską. "Jeśli będziemy grać jak w drugiej połowie, zdecydowanie nie awansujemy. Polacy będą o wiele mocniejsi niż wczorajsi Grecy" - podkreśla."Musimy pokonać ich atakiem, nie obroną - tłumaczy. - Tym razem broniliśmy o wiele lepiej niż w pierwszym meczu. Ale głównie dlatego, że Grecy nas nie sprawdzili". Załóż futbolowe konto e-mail i bądź na bieżąco z każdym piłkarskim newsem!