Zasady UEFA są złożone, ale precyzyjne. Jeśli kilka drużyn kończy fazę grupową z taką samą liczbą punktów, o awansie decydują punkty wywalczone w bezpośrednich spotkaniach pomiędzy tymi drużynami. Jeśli to nie wystarcza do wyłonienia zwycięzcy, liczy się bilans bramek z tych meczów. Potem pod uwagę brane są wyłącznie bramki zdobyte, następnie bilans bramek we wszystkich spotkaniach grupy i liczba strzelonych goli we wszystkich meczach. Mało prawdopodobne, by użycie znalazły kolejne punkty regulaminu UEFA: ranking (wyliczany na podstawie wyników eliminacji i finałów mistrzostw Świata 2006, eliminacji i finałów Euro 2008 i eliminacji mundialu 2010), następnie ranking fair play i wreszcie losowanie. Sprawa jest oczywista, gdy tylko dwa zespoły mają tyle samo punktów - awansuje zwycięzca bezpośredniego pojedynku, a jeśli padł remis, w grę wchodzi ogólny bilans bramek i liczba goli strzelonych w całej fazie grupowej. Jeśli w sobotę pokonamy Czechów, awansujemy na pewno. O tym, czy z pierwszego miejsca, zadecyduje wynik drugiego spotkania. Przegrana Rosji z Grecją da nam zwycięstwo w grupie, a Grekom drugie miejsce, każdy inny wynik promuje "Sborną". Jeśli będzie to remis, tylko wysoka wygrana z Czechami (przynajmniej czterema bramkami) da nam awans z pierwszego miejsca. Wygrana Rosjan z Grekami zapewni im triumf w grupie A niezależnie od innych wyników. Czesi do pewnego awansu również potrzebują zwycięstwa. Jeśli nas pokonają, mają szanse na zajęcie pierwszego, ale Grecja musi pokonać Rosję lub z nią zremisować. Jeśli w ostatniej kolejce triumfować będą Czesi i Grecy, awansują obie te reprezentacje, przy czym z pierwszego miejsca nasi południowi sąsiedzi. Wygrana z Rosją to jedyna nadzieja dla Greków. Jeśli podopieczni trenera Theofanisa Santosa zwyciężą, a Polska zremisuje z Czechami, nasza reprezentacja zajmie ostatnie miejsce w grupie, a pozostałe zespoły będą miały tyle samo punktów, w dodatku tyle samo punktów wywalczonych w meczach z pomiędzy tymi zespołami. O awansie zadecydują bramki.