Tak jak dziesiątki, a raczej setki tysięcy polskich kibiców miałem po meczu otwarcia Euro 2012 głębokie poczucie zaprzepaszczonej szansy. Szansy dziejowej, by najważniejszą imprezę w historii tego kraju piłkarze zaczęli od zwycięstwa. Nie unikam patetycznego tonu, bo od dawna nie przeżywałem takiego uniesienia, jak w chwili, gdy na Stadionie Narodowym zabrzmiał hymn siłą 60 tysięcy gardeł. Na co dzień każdy ma tyle prozaicznych spraw do rozwiązania, że już nawet nie dociera do niego, iż jest częścią jakiejś wspólnoty. To wszystko przypomniały mi tłumy rodaków na stadionie i w strefie kibica. Poczułem bliskość tych nieznanych mi ludzi i coś dziwnego, czego nawet nie odważę się nazwać. Ale czy nie takie powinno być to nasze wspólne Euro? Niech uwolni emocje, których w zwykły dzień ludzie się wstydzą. Koniec z patosem. Przechodzę do sedna. Piłkarze Smudy mieli wygrany mecz z Grekami i omal go nie przegrali. To karygodne z profesjonalnego punktu widzenia. Powinni byli zachować zimne głowy, ale niestety jeszcze raz górę wziął brak doświadczenia. Trzeba mieć wielką futbolową ogładę, by nie pozwolić ponieść się emocjom, które roznoszą przeciętnego kibica. Tej ogłady drużynie Franciszka Smudy zdecydowanie zabrakło. Po meczu 40 mln ludzi zachodziło w głowę: dlaczego selekcjoner nie dokonał zmian? Mam na to prostą odpowiedź. To nie trener Polaków pisał scenariusz tego boiskowego dramatu greckiego, ale to dramat go poprowadził. Tak samo, jak wielu z nas. Smuda popełnił błędy? Zapewne, tak jak Wojciech Szczęsny, Maciej Rybus i reszta polskich graczy. Kiedy jednak pada pod ich adresem słowo "kompromitacja", uważam to za skrajne nadużycie. To jest wręcz nieludzkie, by byli piłkarze znający doskonale specyfikę naszej piłki i wielkich turniejów, używali tak sadystycznych określeń wobec swoich następców. Pół biedy gdyby robił to Zbigniew Boniek, Włodzimierz Lubański, albo Stefan Majewski, bo oni sami prowadzili reprezentację Polski na piedestał. Ale robią to gracze, którzy w mniejszym lub większym stopniu "przebalowali" własne kariery. Nie będę po raz setny przypominał fragmentów biografii Wojciecha Kowalczyka, w której pada wiele "filozoficznych" stwierdzeń na temat realiów wielkiej piłki, jak to, że każdy dobry piłkarz pije, bo nie musi się bać konsekwencji. Byłem kiedyś zapamiętałym fanem talentu chłopaka z Bródna, który rozbił Sampdorię w ćwierćfinale PZP, a potem razem z Andrzejem Juskowiakiem poprowadził drużynę do olimpijskiego srebra. Dziś, jako komentator wydaje mi się coraz częściej człowiekiem odgrywającym się za własne niepowodzenia. Wystąpił w reprezentacji 39. razy w ciągu 9 lat, ale w tym czasie drużyna narodowa nie zagrała na wielkiej imprezie. Tomasz Hajto był piłkarskim wojownikiem, który pozycję w Schalke i w Bundeslidze wywalczył twardymi kościami i charakterem. Na wielkim turnieju zagrał raz, w 2002 roku, Polska przegrała go jednak z kretesem. W zbiorowej pamięci kibiców pozostanie Hajto bezlitośnie ograny przez Portugalczyka Pauletę, albo brutalnie depczący butami leżącego Joao Pinto. Mówię o tym tylko dlatego, by byłemu reprezentantowi kraju przypomnieć, jak skrajne emocje towarzyszą piłkarzom na takich imprezach. Mariusz Piekarski nie pasuje do tego towarzystwa. On swój wielki talent przebalował do dna, choć mógł być drugim wcieleniem Kazimierza Deyny. W polskiej piłce jest raczej antywzorem, żywą odpowiedzią na fantazje Kowalczyka, że alkohol i wielki futbol żyją w symbiozie. Nie odbieram tej trójce prawa do krytykowania Smudy i jego drużyny. Wręcz przeciwnie. Niech stąpają po ziemi podczas Euro 2012, robią użytek z ciętego języka i bogatego doświadczenia. Chciałbym tylko zwrócić uwagę, że istnieje granica między najbardziej surową oceną a werbalnym sadyzmem. Mamy w naszej piłce przykład wielkiego bramkarza, który jako komentator przekroczył granicę absurdu stając się pośmiewiskiem w oczach swoich dawnych wielbicieli. Tę drogę Kowalczykowi, Hajcie i Piekarskiemu odradzam. Można stanowczo bronić własnych racji bez pastwienia się nad innymi. To jest aż futbol, ale i tylko futbol. Dyskutuj o artykule z Darkiem Wołowskim Kto wygra? Polska czy Rosja? Głosuj! Stwórz własną drużynę na Euro 2012!