W największej w Polsce Strefie Kibica sympatie fanów Włoch i Anglii rozkładały się po połowie. Przed głównym telebimem, gdzie transmitowano mecz z Kijowa, w podobnej liczbie można było zobaczyć "niebieskich" miłośników Azzurich, jak i kibiców Anglii, najczęściej z charakterystyczną białą flagą z czerwonym krzyżem. Tak jak w poprzednich ćwierćfinałach nie brakowało kibiców ubranych w biało-czerwone stroje, których od czasu do czasu okrzykiem "Polska!" pozdrawiali fani piłki nożnej z innych krajów. Mecz od początku wzbudzał u kibiców emocje: najpierw strzał Daniele De Rossie w słupek Anglików, a krótko potem groźna akcja wyspiarzy z Glenem Johnsonem na czele, po której kłopoty miał włoski bramkarz Gianluigi Buffon. Podczas pierwszej, jak i drugiej połowy spotkania, raz po raz, rozlegały się okrzyki, a zaraz po nich brawa kibiców obu drużyn. Ostatecznie zwycięstwo, po dogrywce i emocjonujących rzutach karnych, świętowali kibice Włoch, którzy swoją drużynę będą mogli wspierać podczas półfinałowego meczu z Niemcami. Wśród kibiców Włoch najczęstszym "bojowym" okrzykiem był "Forza Italia!", czyli "Siła we Włoszech!" lub "Naprzód Włochy!". Jeżeli nie byli ubrani w niebieskie stroje ich narodowej drużyny, to łatwo można było ich rozpoznać po zielono-biało-czerwonych barwach flagi Włoch. Wielu z nich miało charakterystyczne dla kibiców wysokie kapelusze, które pożyczali innym, by mogli zrobić sobie zdjęcie. W rozmowie z PAP Włosi zapewniali, że po wyrównanym meczu, ostatecznie zwyciężą podopieczni Cesare'a Prandelii'ego. - W ogóle nie obawiamy się Anglików. Jako reprezentacja wcale nie prezentują najwyższego poziomu. Mamy szansę wygrać ten mecz - mówił gestykulując Mario z Rzymu, który od ośmiu miesięcy pracuje w Warszawie i do strefy przyszedł ze swoją dziewczyną. - W Polsce podoba mi się (...). A tutejsza pizza? Hmm... No cóż, powiem tylko tyle, że pizzę, to ja robię sam w domu - mówił z uśmiechem Mario. Drużynę z Półwyspu Apenińskiego wspierali także Polacy, m.in. Julek i Agata z Warszawy. - Mecz rozstrzygnie napastnik Balotelii. Może i jest leniwy, ale świetnie gra - powiedział Julek, który do strefy przyszedł cały ubrany na niebiesko; poza spodenkami i koszulką miał też szalik z napisem "Forza Italia!". Wśród Polaków dopingujących drużynę angielską panował optymizm. - Anglia wygra 2:1 - mówił mały Mikołaj, który do strefy przyszedł razem z ojcem, panem Wiesławem. - Gola strzeli Wayne Rooney - dodał chłopiec. - Oj, myślę, że on dwie bramki może kropnąć - uzupełnił słowa syna pan Wiesław, ubrany w spodenki i skarpetki z wymalowanymi flagami Wielkiej Brytanii. - Wołałbym dopingować Polaków, ale cóż... już naszych w turnieju nie ma, to kibicuję Anglikom - tłumaczył. Kibice z Anglii, z którymi rozmawiała PAP, byli bardziej sceptyczni, co do wyniku spotkania. - Stawiam na 1:1, a po dogrywce będą rzuty karne - powiedział Neil Hughes, który do strefy przyszedł z grupą przyjaciół ubranych w stroje brytyjskich korsarzy. - Karne czy nie karne, ale na pewno mamy szanse wygrać, choć będzie trudno. Włosi słyną z dobrej defensywy - dodał Neil, który mieszka i pracuje w Warszawie. Grupa piratów z Anglii wzbudziła w strefie spore zainteresowanie; pozostali kibice, często dzieci, chętnie robiły sobie z nimi pamiątkowe zdjęcia. "Go England!" - wołali morscy rabusie szeroko uśmiechając się w stronę aparatów fotograficznych i buńczucznie wymachując pięściami. Przed niedzielnym ćwierćfinałem w strefie odbyły się, tak jak od początku Euro, konkursy dla kibiców. Poza zabawą odbywającą się na głównej scenie, gdzie można było wygrać piłki i koszulki z podpisami piłkarzy, najpopularniejszym konkursem było wykonywanie rzutów karnych. Bramki niezwykle skutecznie bronił automatyczny, tekturowy bramkarz, ale chętnych w kolejce o różnych porach dnia było co najmniej kilkunastu. - Nic się nie stało! Tomek, nie przejmuj się! Nic się nie stało! - żartowali sobie koledzy z niefortunnego strzelca. - Spróbujcie przynajmniej trafić w piłkę - odgryzał się chłopak, ustawiając futbolówkę dla swych przyjaciół. Strefa Kibica ma być zgodnie z harmonogramem czynna do północy. Po meczu większość kibiców opuściła strefę, część bawiła się jeszcze przy muzyce puszczanej przez didżeja.