Szuka śladów "Wasyla" Belgowie codziennie rozpisują się o Polaku. Gazety i portale prześcigają się w podawaniu coraz to nowych informacji na temat zajścia na stadionie, operacji, rehabilitacji i terminu powrotu do zdrowia. Jeden z dziennikarzy, Bart Audoore z największej belgijskiej gazety "Het Laatste Nieuws" udał się nawet do Krakowa, aby podążać śladami Marcina Wasilewskiego. Wylądował w Nowej Hucie i tam od kilku dni szuka znajomych i rodziny piłkarza. Bez większego powodzenia. Rodzice Marcina nie żyją, a brat Paweł gra w pierwszoligowej Stali Stalowa Wola. Dwa obozy w kadrze Belgii Żona Marcina, Joanna Wasilewska od niedzieli nie ma wytchnienia. Jej zdjęcia pojawiają się przy tekstach o kontuzji "Wasyla", sama również udzieliła kilku wywiadów, choć widać po niej, że jest bardzo zmęczona całą wrzawą. "Tamtej nocy nie zmrużyłam nawet oka" - wyznała "Przeglądowi Sportowemu" zapytana o niedzielny wieczór, gdy Axel Witsel po brutalnym ataku złamał niczym zapałkę nogę jej męża. Do sprawcy zdarzenia nie czuje jednak nienawiści, czy żalu. Przynajmniej nie mówi tego wprost. "Jestem przede wszystkim bardzo smutna i wyczerpana. Do tej pory nie mogę wyjść z szoku" - ucięła temat. Dużo bardziej pamiętliwi są piłkarze Anderlechtu, którzy wciąż przed oczami mają sytuację z 25 minuty feralnego meczu. Doszło do tego, że na zgrupowaniu reprezentacji Belgii w ogóle nie rozmawiają z przebywającymi tam piłkarzami Standardu Liege. Nie chcą z nimi dyskutować, bo wiedzą, że groziłoby to otwartym konfliktem w kadrze "Czerwonych Diabłów" przed ważnym wyjazdowym meczem w Hiszpanii. Mówiąc wprost: kadra Belgów podzieliła się na dwa obozy. Szał "Purpurowego Dynamitu" Jeśli chodzi o fanów Anderlechtu, to nie trzymają oni języka za zębami. Wielu z nich odgrażało się Witselowi już po meczu. Piłkarz dostał też anonimowe groźby śmierci, na które momentalnie zareagowała policja. Młody piłkarz otrzymał ochronę, a jego dom znalazł się pod obserwacją policji. Ucierpieli także rodzice Axela, gdyż fani oblegli jego rodzinny dom w Rocourt. "Walili w drzwi i okna. Byliśmy przerażeni" - opowiedział dziennikarzom ojciec piłkarza, Thierry. Wcześniej policja miała pełne ręce roboty, gdy autokar z zawodnikami Standardu Liege opuszczał Brukselę. Stróżowie prawa zamknęli wiele ulic, aby nie dopuścić w pobliże szukających krwawego odwetu fanów "Purpurowego Dynamitu". Wściekłość kibiców z Brukseli potęgował fakt, że oprócz Wasilewskiego, poważnej kontuzji doznał czeski pomocnik tego klubu, Jan Polak. Zerwał on więzadła w kolanie i będzie musiał pauzować około pół roku. Anderlecht pamięta o "Wasylu" Specjalnie dla swoich dwóch piłkarzy oficjalna strona Anderlechtu uruchomiła stronę internetową, gdzie można zostawić komentarz dodający im otuchy. Cieszy się ona sporą popularnością. Przez dwa dni wpisało się tam prawie dwa i pół tysiąca kibiców z wielu krajów. Najwięcej jest oczywiście wpisów po polsku, flamandzku i angielsku. Jednak to wszystko nic w porównaniu do "popularności", jaką "Wasyl" zyskał na portalu "YouTube". Pojawiło się tam wiele filmów ukazujący moment faulu, a ten najchętniej oglądany zgromadził już ponad półtora miliona użytkowników! Można śmiało szacować, że filmik z belgijskiej telewizji obejrzało nawet kilka milionów osób. "Gorącego newsa" miały również telewizje z całego świata, które nie omieszkały wspomnieć o horrorze na Stade Constant Vanden. O Wasilewskim pisali nawet na swoim forum fani Formuły1! "Co mnie nie zabije, to wzmocni" Co na temat zamieszania sądzi sam poszkodowany? Jak na razie nie udziela wywiadów. Piszącym do niego sms-y, odpowiada krótko: "Może banalnie to zabrzmi, ale co mnie nie zabije, to wzmocni". To ma być riposta dla wielu osób stawiających na nim krzyżyk. Wasyl daje bowiem do zrozumienia, że chce pójść śladem takich graczy jak Andy Cole (Neil Ruddock złamał mu obie nogi w meczu rezerw Man Utd - Liverpool), Henrik Larsson (otwarte złamanie w meczu z Olympique Lyon), Eduardo (złamanie nogi w pojedynku z Birmingham), czy Djibril Cisse (dwukrotnie w swojej karierze łamał nogę) i wrócić do wyczynowego sportu, a może i nawet do reprezentacji Polski. Wierzymy, że charakternemu Krakusowi nie braknie determinacji i samozaparcia w rehabilitacji, a leczenie przebiegnie pomyślnie. Wyżej wymienionym się udało, więc dlaczego miałoby nie udać się Marcinowi? CZYTAJ TAKŻE: Być może wiosną Wasilewski będzie mógł trenować Witsel: Z całego serca przepraszam Wasilewskiego Otwarte złamanie nogi Wasilewskiego! Beenhakker: Jesteśmy zszokowani kontuzją "Wasyla" Wasilewski: Dzięki wam szybciej wrócę do zdrowia Zobacz specjalna stronę Anderlechtu poświęconą Marcinowi i Janowi. Przekaz słowa otuchy kontuzjowanym piłkarzom!