"Do tej pory nie krytykowałem Artura. Jeżeli jednak szybko nie zrobi rachunku sumienia i nie poradzi sobie sam ze sobą, to będzie koniec jego kariery" - dodał Tomaszewski. Podkreślił, że sobotnia porażka nie jest wyłącznie "zasługą" piłkarzy. Jego zdaniem główną winę ponoszą: selekcjoner Leo Beenhakker, prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Grzegorz Lato i minister sportu Mirosław Drzewiecki. "Beenhakker od dłuższego czasu nie robił nic innego oprócz obrażania polskich kibiców i ludzi związanych z futbolem. Lato na to pozwalał. Natomiast Drzewiecki wycofując kuratora ze związku pokazał, że akceptuje wszystkie nieprawidłowości i patologie obecne w polskiej piłce" - wyjaśnił Tomaszewski. Jego zdaniem sobotni mecz był podsumowaniem tych wszystkich działań. "Wymieniona trójka cały czas jest jednak w dobrym nastroju. Za chwilę pewnie więc usłyszymy, że w sobotę nic wielkiego się nie stało". Dodał, że mimo wszystkich problemów był przekonany, że Polacy nie będą mieli kłopotów z pokonaniem drużyny "z IV ligi angielskiej". "Niestety, zamiast meczu polscy kibice obejrzeli jedynie człapanie naszych kadrowiczów" - zakończył Tomaszewski.