Jan Tomaszewski odważył się w rozmowie z INTERIA.PL pochwalić grę reprezentacji Polski. Pomimo zwycięstwa w meczu z Norwegią 1-0, naczelny krytyk polskiego futbolu znalazł jednak kilka dziur w całym. Plusy dodatnie - Po pierwsze, brawo za zwycięstwo. Jeżeli będziemy grali z taka determinacją z lepszymi drużynami, które traktują te mecze jako sparingi, to będziemy piąć się w górę rankingu FIFA - rozpoczął swoją przemowę Jan Tomaszewski. - Po drugie, brawo dla wszystkich zawodników. Przez dziewięćdziesiąt minut byliśmy słabszym zespołem, co było widać, ale potrafiliśmy wygrać mecz. A to jest wielka sztuka - przyznał wybitny reprezentant Polski. - Po trzecie, brawo dla Roberta Lewandowskiego. Muszę przyznać się, że nie spodziewałem się, że, ten najgorszy z trójki graczy Borussii Dortmund, będzie najlepszy na boisku. Pochwały nie należą mu się wyłącznie za ten przepiękny strzał, ale za sportowe cwaniactwo. Wykorzystał to, że graliśmy z wiatrem i huknął z trzydziestu metrów. Grał bardzo dobrze w pomocy, a nie tylko czyhał na błędy rywali. Robert przeszedł już niemiecką szkołę futbolu i to było bardzo widać - dodał. - I to by było na tyle. Brawo być może dla Wojciecha Szczęsnego, choć popełnił on straszny błąd w pierwszej połowie. Komentator chyba nie wiedział co mówi, gdy jeden z Norwegów kopnął wprost w naszego bramkarza. Gdyby trafił, stracilibyśmy gola. Poza tym fatalnym błędem, który nie miał prawa się zdarzyć, Szczęsny nie bardzo wiedział jak ma się ustawić i zachować po rzutach rożnych. W drugiej połowie jakby się odnalazł i to mi się bardzo podobało. Cieszę się, że jest on odporny psychicznie - zaznaczył nasz rozmówca. Plusy ujemne - Ze zwycięskiego meczu towarzyskiego nie można wyciągać wyłącznie pozytywnych wniosków. Niepokoi mnie, że nie widziałem w meczu z Norwegami naszych najlepszych zawodników. Jakub Błaszczykowski i Ireneusz Jeleń, bo o nich mowa, spisali się poniżej oczekiwań. Jelenia można w pewnym stopniu usprawiedliwić. Dopiero co wrócił po kontuzji. Z kolei Kuba coraz słabiej spisuje się także w Niemczech, zbiera coraz gorsze noty. Mam nadzieję, że to tylko chwilowo słabsza dyspozycja, bowiem to ma być nasz motor napędowy. Ponadto, Kuba nie nadaje się na kapitana, bo jest po prostu za grzeczny. Kapitan musi być i dobry, i zły: zarówno dla selekcjonera, zawodników, jak i prezesa. Kuba jest za grzeczny, więc Smuda go wybrał. Nadal jednak uważam, że to najlepszy polski zawodnik - stwierdził świetny niegdyś bramkarz. - Dzwonią do mnie często dziennikarze zagraniczni i pytają, jak to jest możliwe, że w kadrze gra zawodnik, który kupił mecz, a drugi z nich ma ponadto dostać obywatelstwo od prezydenta Polski. PZPN powinien jak najszybciej zająć stanowisko w sprawie, czy Smuda wiedział o tym czy nie. Nie jest bowiem tajemnicą, że jego podopieczni kupili mu awans do europejskich pucharów. Jeżeli szybko tego nie wyjaśnimy, to może nam się to odbić czkawką przed turniejem - przestrzegł popularny "Tomek". - Nie będę porównywał tego meczu do poprzedniego sparingu przeciwko Mołdawii. Ta zbieranina, która grała nie powinna nazywać się reprezentantami. Oni mieli tyle wspólnego z reprezentacją Polski, co ja z budową muru chińskiego. To była drużyna narodowa, żeby TVP zapłaciła pieniądze. Z Norwegią przynajmniej było widać jakąś grę. To był wodospad Niagara, a tamten mecz był jedynie spłuczką klozetową. Popieram Józefa Wójciechowskiego, który nie puścił zawodników na zgrupowanie. Gdybym ja był właścicielem danego klubu i ktoś powołałby moich zawodników w terminie wyznaczonym przez FIFA, to bym odpowiedział - pocałujcie mnie w dupę, bo to jest mój towar. Lech puścił Bandrowskiego i konsekwencje będą takie, że nie weźmie on udziału w najważniejszym meczu dla poznaniaków w całej historii. Leczenie tego zawodnika będzie oczywiście odbywać się na koszt Lecha Poznań - zakończył człowiek, który na Wembley zatrzymał Anglię.