Flagowy bramkarz Arsenalu miał problemy z barkiem. - Pierwotnie na zastrzykach przeciwbólowych miałem zagrać tylko w jednym meczu z Queens Park Rangers, ale to się wydłużyło do pięciu spotkań. Badania wykazały, że kontuzja nie jest poważna, właściwie jedynym jej przejawem był ból. Wiadomo, że istniało ryzyko pogłębienia się urazu, przez co straciłbym Euro 2012, ale nie mogłem w ten sposób kalkulować. Przecież to klub mi płaci za grę w piłkę i dobre zakończenie sezonu dla Arsenalu było dla mnie wówczas priorytetem - podkreślał Wojciech. - Po sezonie dostałem jasne polecenie, by odpocząć całkiem od piłki, dzięki czemu ból miał przejść i faktycznie tak się stało. Po dwóch treningach w Lienzu mogę powiedzieć, że nie ma po nim śladu - mówi z uśmiechem "Kanonier". Szczęsny ma świadomość tego, że problemy zdrowotne przełożyły się na jego dyspozycję w ostatnich meczach sezonu. - Miewałem jednak gorsze mecze od tych, jakie rozegrałem w końcówce sezonu. Na pewno to, że nie trenowałem pod pełnym obciążeniem odbiło się na mojej postawie, ale najważniejsze, że udało nam się zrealizować plan, jakim było zajęcie trzeciego miejsca w Premier League dającego nam miejsce w Lidze Mistrzów - zaznaczył bramkarz Orłów. - Mimo moich kłopotów z barkiem Arsene Wenger postawił w końcówce sezonu na mnie, a nie na Łukasza Fabiańskiego. Pewnie dlatego, że miał nadzieję, iż nie będę grał gorzej. Mógł się też pewnie obawiać wpuszczenia w strategicznym momencie sezonu Łukasza, który nie grał przez cały sezon - uważa Wojciech Szczęsny. Młody bramkarz "Biało-czerwonych" chwali Fabiańskiego. - Zazdrościłem mu, że to on, a nie ja gra z Łotwą, ale też gratulowałem tego, że spisał się bez zarzutów. Był dobry i na linii, i na przedpolu. Spodziewałem się jednak tego, że Łukasz będzie w formie, gdyż widzę jego pracę i zaangażowanie na treningach w klubie i w reprezentacji - tłumaczy Wojciech. Szczęsny tłumaczył się też z ziewania podczas meczu Polska - Łotwy, który oglądał z trybun Hypo Areny. - To nie wynikało ze znudzenia, tylko ze zmęczenia po treningach. Mecz był przecież bardzo ciekawy - puszczał oko Wojtek. Nie zgodził się z naszą tezą, że wyrasta na wodzireja w kadrze. - Po raz pierwszy od pana słyszę, że jestem wodzirejem. Nie zabierajmy roli Marcinowi Wasilewskiemu, bo to on u nas sprawuje funkcję wodzireja. Grunt, że atmosfera wśród chłopaków jest naprawdę super. Mniej więcej w tej samej grupie spotykamy się już od dłuższego czasu, więc dobrze się znamy - zaznacza bramkarz Arsenalu i reprezentacji Polski. Zagadnięty przez czeskiego dziennikarza o swego klubowego kolegę Tomasza Rosickiego, Wojciech Szczęsny odparł: - "Rosa" w ostatnich dwóch miesiącach wyrósł na jednego z najlepszych piłkarzy Arsenalu, wychodziło mu na boisku niemal wszystko. Zdaję sobie sprawę, że jego gra będzie dużym atutem reprezentacji Czech, ale my zrobimy wszystko, aby po meczu z nami Tomek nie był w dobrym nastroju - powiedział Wojciech. Wojtek i pozostali reprezentanci Polski w środowe popołudnie mieli spotkanie z sędzią i delegatem UEFA. - Chodzi o zaznajomienie nas z najnowszymi tendencjami w sędziowaniu, rozwiązaniach w zakresie fair play - tłumaczy Tomasz Rząsa, dyrektor reprezentacji Polski ds. kontaktów z mediami. Michał Białoński, korespondencja z Lienzu