Debiut najważniejszej w Polsce areny piłkarskiej wypadł okazale. Zakładana w środku zimy murawa była równa jak stół i zielona jak majowa łąka. Stadion Narodowy rodził się w bólach i kosztował sporo, ale robi piorunujące wrażenie, jest teraz jednym z najnowocześniejszych teatrów piłkarskich na świecie. W takich warunkach miło się ogląda i miło gra, tym bardziej, że doping ponad 50 tys. gardeł był wprost niesamowity! "Biało-czerwoni", niesieni przez kibiców, dorównywali silniejszemu rywalowi, choć musieli sobie radzić bez najlepszego napastnika, Roberta Lewandowskiego, który z powodu stłuczonego mięśnia nie mógł wystąpić. - Mówią, że jestem wielkim farciarzem, a od dwóch i pół roku z meczów reprezentacji Polski ciągle wypada mi jakiś ważny piłkarz. Mam nadzieję, że limit pecha się wyczerpuje wraz z kontuzją "Lewego" i na Euro 2012 będziemy w komplecie - powiedział nam po odprawie selekcjoner reprezentacji Polski, Franciszek Smuda. Po raz ostatni bez "Lewego" w wyjściowej jedenastce radziliśmy sobie 15 listopada w spotkaniu z Węgrami, ale gol dający nam zwycięstwo 2-1 padł przy jego skromnym udziale (Robert wszedł w II połowie, a gola wypracował Jakub Błaszczykowski). Franciszek Smuda spotyka się z zarzutami, że powołał za mało napastników (oprócz Lewandowskiego, który przyjechał z kontuzją, i Jelenia, wziął tylko Kamila Grosickiego). Sęk w tym, że Paweł Brożek po przeprowadzce do Celtiku od połowy stycznia zdołał zagrać w dwóch epizodach 34 minuty, a po raz ostatni gola w klubie strzelił w połowie października, w spotkaniu Trabzonspor - Ankaragucu. Z kolei młode wilczki z Ruchu - Maciej Jankowski i Arkadiusz Piech sprawdzają się w T-Mobile Ekstraklasie, ale to jeszcze nie czyni ich gotowymi do gry na wyższym, międzynarodowym poziomie, co przyznaje sam Zbigniew Boniek. Franz Smuda zaskoczył nas tylko odnośnie obsady lewego skrzydła, na którym desygnował do gry ekslegionistę Macieja Rybusa zamiast grającego tam ostatnio Sławomira Peszki. - Maciek zrobił niesamowite postępy. Ma spore szanse, by wskoczyć nie tylko do składu na Euro 2012, ale nawet do wyjściowej "jedenastki" - oświadczył Franz Smuda w rozmowie z nami. Rybus nie zawiódł, nie przestraszył się sław z Portugalii. Już w 4. min Wojciecha Szczęsnego przetestował strzałem z prawej strony Nani, ale golkiper Arsenalu odbił piłkę do przodu. Na tyle szczęśliwie, że ta nie padła łupem Cristiano Ronaldo, tylko naszych obrońców. Po chwili rywale znowu rozklepali naszą obronę i uratowało nas tylko to, że Hugo Almeida uderzył niecelnie. Po 10 minutach przeprowadziliśmy składny atak w trójkącie: Dariusz Dudka - Ludovic Obraniak - Maciej Rybus. Szkoda tylko, że dośrodkowanie Macieja było za mocne. Za moment z 20 m strzałem w długi róg Rui Patricio próbował pokonać Ludovic Obraniak, ale zabrakło metra - o tyle piłka minęła słupek. Później naszych zaczarował Nani, który zabawił się w slalom specjalny między Perquisem, Rybusem i Wawrzyniakiem, by kropnąć w krótki róg. Uratował nas refleks Szczęsnego, który sparował piłkę na rzut rożny. - To nie będzie dla nas mecz towarzyski. Potraktujemy go, jak spotkanie finałów Euro 2012 - oświadczył we wtorek trener Portugalczyków, Paulo Bento i nie żartował. Potwierdził to Raul Meireles z Chelsea Londyn, który ścinał z nóg jednego za drugim Polakiem, aż skoczył mu do oczu Damien Perquis. Obu panów musiał rozdzielać sędzia Alon Jelet. Słusznie uznawany za najlepszego prawego obrońcę w Bundeslidze jest Łukasz Piszczek, który imponuje ofensywnymi wejściami i szybkością. W porównaniu z nim CR7 ma jednak szybkość światła i "Piszczu" nie raz musiał oglądać jego plecy. W 27. min Ronaldo, po fauli Marcina Wasilewskiego, odmierzył cztery kroki do tyłu, stanął na nich szeroko i huknął z wolnego. Nie zniechęciło go, że do bramki jest prawie 30 m. Nie trafił, ale i tak Szczęsny kontrolował sytuację. Po upływie pół godziny do głosu doszli "Biało-czerwoni" i najpierw uderzył Maciej Rybus, który zamienił się stronami z Kuba Błaszczykowskim, a po nim w niezłej sytuacji przestrzelił Eugen Polanski, do którego wycofał Piszczek. Bardzo szybko boisko opuścił Fabio Coentrao z Realu, który doznał kontuzji. Wszedł za niego Nelson i to po jego błędzie w 44. min powinniśmy prowadzić. Ireneusz Jeleń wyszedł sam na bramkarza Ruiego Patricio, którego zwiódł przekładając piłkę na lewą nogę, ale nie trafił do pustej bramki z 15 m. Wielka szkoda, że nie wycofał do mającego jeszcze lepszą pozycję, a zwłaszcza lepiej operującego lewą nogą Obraniaka. Ale to Portugalczycy mogli strzelić gola "do szatni". Po złym wykonaniu wolnego przez naszego kapitana, Kubę Błaszczykowskiego (trafił w nogi rywala) wyszła błyskawiczna kontra, po której Nani w idealnej sytuacji posłał piłkę minimalnie obok słupka długiego rogu. Godnymi uwagi sytuacjami były też ta z 38. min, gdy Szczęsny powstrzymał Ronaldo po kontrze Naniego. Jedynym celnym strzałem, jaki "Biało-czerwoni" oddali w I połowie była słaba główka Obraniaka z 37. min, która nie sprawiła żadnych kłopotów Patricio. Na samym początku II połowy Ludo mógł i powinien pokonać Patricio, gdy dograł do niego Piszczek. Piłkarz Bordeaux uderzył jednak o metr nad poprzeczką. Za moment, po odbiorze "Piszcza" Obraniak wyprowadził kontrę, złamał do środka i "kropnął" w prawy róg, ale zwinny jak kot Rui Patricio wybił na rzut rożny. Patricio uratował też swój zespół w samej końcówce po strzale z najbliższej odległości Sławomira Peszki i nieco łatwiejszym do obrony Adriana Mierzejewskiego. Po półtorarocznej nieobecności spowodowanej kontuzją do kadry wrócił Sebastian Boenisch, który zaliczył symboliczne pięć minut, które ma mu dodać otuchy w walce o powrót do pełni formy. Polska - Portugalia 0-0 Polska: Wojciech Szczęsny - Łukasz Piszczek, Marcin Wasilewski, Damien Perquis, Jakub Wawrzyniak (84. Sebastian Boenisch) - Jakub Błaszczykowski (88. Sebastian Mila), Dariusz Dudka, Ludovic Obraniak (81. Adrian Mierzejewski), Eugen Polanski (81. Adam Matuszczyk), Maciej Rybus (77.Sławomir Peszko) - Ireneusz Jeleń (66. Kamil Grosicki)Portugalia: Rui Patricio - Joao Pereira, Bruno Alves, Pepe (67. Rolando), Fabio Coentrao (21. Nelson) - Raul Meireles, Joao Moutinho (46. Manuel Fernandes), Miguel Veloso - Nani (82. Nelson Oliveira), Cristiano Ronaldo (75. Ricardo Quaresma) - Hugo Almeida (65. Helder Postiga).Sędziował: Alon Jefet z Izraela. Żółte kartki: Veloso (48. Za faul na Rybusie). Widzów: 55 tys.