- Nie ma co oczekiwać, że Smuda za pomocą jakiejś czarodziejskiej różdżki zmieni naszą piłkę. Po prostu wyniki osiągane przez kadrę są adekwatne do poziomu prezentowanego przez zawodników - powiedział strzelec 103. bramek w Ekstraklasie. W jego opinii spadek Polski w światowym rankingu nie jest przypadkiem, bo równie słabo, co zespół narodowy, radzą sobie drużyny klubowe. "Czas zejść na ziemię. Kibice na pewno chcą, żeby nasza reprezentacja rywalizowała jak równy z równym z Hiszpanią, Niemcami, Anglią czy Włochami. Z Hiszpanią graliśmy i pamiętamy, jak to się skończyło. - Nawet laik siedząc na trybunach podczas takiego meczu widzi przepaść dzielącą nas od najlepszych. Prawda jest taka, że teraz jesteśmy na poziomie Litwy czy Łotwy. Przypomina mi się, jak kiedyś przegraliśmy z Japonią na towarzyskim turnieju i wszyscy okrzyknęli ten wynik kompromitacją. Dziś Japończycy są w zupełnie innym miejscu niż my - podkreślił. Śrutwa uważa, że selekcjoner powinien zostać rozliczony dopiero po ME. - Smuda ma plan, przeprowadza selekcję. Dajmy mu czas i szansę, a potem oceńmy za całokształt. W kadrze to, co możliwe zostało zrobione. Myślę, że w finałach ME będzie ciężko, choć na pewno wielkim atutem będą własne stadiony. Jednak rywala bardzo ciężko jest oszukać, jeśli jest się od niego słabszym - dodał. Przyznał, że z jednej strony kibicuje kadrze i oczekuje wygranych czy wyjścia z grupy w trakcie EURO 2012, ale z drugiej strony "taki wynik tylko zaciemni obraz polskiej piłki, niezmienny od lat. Nie patrzmy na problem tylko przez pryzmat pierwszej reprezentacji czy ekstraklasy. To w jakiś sposób tematy zamknięte. Przegrywają nasze zespoły młodzieżowe, nie mamy pieniędzy na trenerów pracujących z młodzieżą. A przecież u nas nie rodzą się gorsi piłkarze. My ich tylko nie potrafimy wyszkolić. Wystarczy wskazać przykłady Lukasa Podolskiego czy Miroslava Klose" - zauważył Śrutwa.