"W ten weekend wyjeżdżam do Lille, które gra z Bordeaux (do Bordeaux dwa tygodnie temu właśnie z Lille przeszedł Ludovic Obraniak). Następnie jadę do Liege, gdzie Standard zmierzy się z zespołem Marcina Wasilewskiego - Anderlechtem Bruksela. Odkąd jestem selekcjonerem, staram się jak najwięcej meczów z udziałem naszych reprezentantów oglądać na żywo" - wyjaśnił Smuda podczas krótkiej wizyty w Poznaniu. 11 lutego w stolicy o Superpuchar rywalizować będą mistrz Polski Wisła ze zdobywcą krajowego pucharu Legią. Szkoleniowiec miał spore powody do zadowolenia po ostatnim weekendzie. W niedzielę gościł w Hamburgu, gdzie Borussia Dortmund wygrała z HSV 5-1, a Robert Lewandowski i Jakub Błaszczykowski strzelili po dwie bramki i zanotowali po asyście. "W Hamburgu byłem bardzo dumny z naszych piłkarzy. Cała trójka łącznie z Łukaszem Piszczkiem rozegrała świetne spotkanie. Wszyscy rozwijają się w tym klubie w bardzo szybkim tempie. To nie znaczy jednak, że o nich nie muszę się już martwić i nie będę jeździł więcej do Dortmundu. Oczywiście, znam ich umiejętności, ale trzeba kontrolować, czy są oni przede wszystkim w dobrej formie fizycznej" - podkreślił Smuda. Trenera biało-czerwonych cieszy fakt, że coraz więcej kandydatów do reprezentacji na Euro gra regularnie w drużynach klubowych. Jeszcze kilka miesięcy temu wielu powoływanych graczy miało kłopoty z przebiciem się do pierwszych składów. "Apelowałem do piłkarzy, aby robili wszystko by znaleźć się w grze, jeśli myślą o Euro 2012. I tak się faktycznie dzieje - Adam Matuszczyk przeszedł w Fortuny Duesseldorf, gdzie ma większe szansę na występy, niż w FC Koeln. Grzesiek Sandomierski wrócił do Jagiellonii Białystok i pewnie będzie pierwszym bramkarzem. To jest bardzo optymistyczne" - zauważył. Polscy piłkarze najbliższe spotkanie towarzyskie rozegrają 29 lutego z Portugalią, prawdopodobnie na Stadionie Narodowym w Warszawie. Smuda przyznał, że bardziej od kłopotów związanych z areną Euro 2012 martwi go fakt, że nie będzie miał zbyt wiele czasu, by przygotować się do tego ważnego i atrakcyjnego meczu. "Już wiele razy podkreślałem, że większy komfort miałem pracując jako trener w klubie, niż teraz w reprezentacji. Najbardziej mnie boli, że nie mogę do końca wypracować swojej idei, myśli, tak jak to można było zrobić właśnie w klubie, gdzie z piłkarzami jest się na co dzień. W przypadku meczu z Portugalią, spotykamy się zaledwie trzy dni wcześniej. A niektórzy będą jeszcze grać w niedzielę, a nawet w poniedziałek. We wtorek przeprowadzimy jeden wspólny trening, a dzień później już gramy. Ciężko w takiej sytuacji nad czymkolwiek popracować" - tłumaczył. Szkoleniowiec przyjechał do Poznania na oficjalne otwarcie wirtualnego muzeum Lecha i by odebrać pamiątkowy medal dla najbardziej wybitnych osób w 90-letniej historii klubu. Smuda nie mógł być wcześniej na jubileuszowej gali, bowiem nie pozwoliły mu na to obowiązki służbowe. "To jest dla mnie bardzo ważne wyróżnienie, gdyż zostawiłem tutaj trochę swojego życia. Przez trzy lata pracy w Lechu mocno związałem się z poznańskim środowiskiem i z piłkarzami. Sentyment jest i pozostanie, choć zdaję sobie sprawę, że raczej Kolejorza już nie poprowadzę" - zaznaczył selekcjoner.