- Jeszcze się nigdy nie zdarzyło, aby dwóch bramkarzy reprezentacji w tym samym czasie doznało kontuzji. Gdyby się zrealizował czarny scenariusz i Łukasz Fabiański z Przemkiem Tytoniem by nam wypadli, to na ostatnie dwa dni zgrupowania do Austrii i tak nie będziemy nikogo sprowadzać - powiedział selekcjoner reprezentacji Polski Franciszek Smuda przed ostatnim poważnym sprawdzianem przed Euro 2012, jaki Orły rozegrają w sobotę w Klagenfurcie ze Słowacją. W żartach Franz dodał, że w razie czego w bramce może stanąć .... Dariusz Dudka, który dobrze radzi sobie między słupkami. Sztab reprezentacji Polski nie miał jeszcze informacji na temat wyników badań kontuzjowanego barku Łukasza Fabiańskiego i mięśnia przywodziciela Przemysława Tytonia. Sytuacja jest o tyle niepokojąca, że przecież jedyny zdrowy bramkarz jaki nam pozostał - Wojciech Szczęsny, w końcówce sezonu Premier League również miał problemy z barkiem, przez co aż w pięciu meczach grał na środkach przeciwbólowych. Smuda nie bierze pod uwagę, by nawet awaryjnie i tylko na mecz ze Słowacją do kadry dołączać Jerzego Dudka. - Jurek jest moim bliskim sąsiadem, więc wypadało zaprosić go na zgrupowanie - żartował Franz. Mówiąc poważniej dodał, że liczy na pomoc byłego bramkarza Realu i Liverpoolu w pracy nad mentalnością zespołu. - Jurek jest dobrym motywatorem - uważa Franz. Franciszek Smuda ocenia, że Słowacja jest na nieco wyższym poziomie niż Łotwa, która i tak do kelnerów nie należała. - W dwóch meczach eliminacji do Euro Grecja męczyła się z Łotyszami, raz zremisowała, a raz wygrała ledwo 1-0 - przypomina Smuda. - Słowacja jest jeszcze lepsza od Łotwy, a dwa ostatnie mecze z nią przegraliśmy. Jak potraktujemy sobotni mecz? Na pewno nie aż tak poważnie, żebyśmy grali na połamanie nóg - zależy mi na tym, aby wszyscy zakończyli to spotkanie w pełnym zdrowiu, ale zagramy na poważnie, chcemy wygrać. Smuda tłumaczył, że kontuzje bramkarzy nie są wynikiem ciężkich treningów. - Obciążenia treningowe są prawidłowe, takich kontuzji nikt nie przewidzi. Nie powoduje ich z pewnością przetrenowanie. Nie możemy przecież nie robić nic! Jeśli się wszyscy położymy, to jak będzie wyglądała ta kadra na Euro? - pyta retorycznie Franz. W meczu ze Słowacją selekcjoner wystawi skład zbliżony do optymalnego. - Nie można jednak powiedzieć, że to będzie ta sama jedenastka, która wystąpi przeciwko Grecji - zaznacza. Wprowadzi też 6-7 zmian. - Zamierzam dać przede wszystkim szansę tym, co do których są znaki zapytania przed skreśleniem trzech zawodników z ostatecznego składu na mistrzostwa Europy. Selekcjoner Orłów dodał, że jego sztab nie śpi i pracuje nad rozpracowaniem grupowych rywali. - Nie powiem wam, że wychodzimy na drzewa, żeby obserwować treningi ćwiczących w Austrii Greków, czy Czechów, ale na każdym meczu towarzyskim będzie nasz wysłannik. Dzisiaj Rosja gra z Urugwajem, a jutro swoje mecze zagrają Grecy i Czesi. Również tam będziemy - zapewnił. Jeśli w meczu ze Słowacją, podobnie jak z Łotwą, "Biało-czerwonym" uda się nie stracić gola, wyrównają rekord czterech spotkań z rzędu z czystym kontem bramkowym. - Nie zajmowałem się statystyką, ale od samego początku pracujemy nad tym, żeby nie tracić goli, zwłaszcza tych frajerskich. Coraz lepiej nam to wychodzi, bo w całym 2011 roku straciliśmy ich naprawdę niewiele - uważa Franz. Michał Białoński, korespondencja z Lienzu