Wizyta policji na zgrupowaniu kadry Włoch w Coverciano stała się wczoraj informacją dnia w światowych mediach. Domenico Criscito, lewy obrońca Zenita Sankt Petersburg (kiedyś Genoa CFC) został usunięty z kadry na Euro 2012. W śledztwie dotyczącym ustawiania meczów i manipulowania zakładami piłkarskimi aresztowano wczoraj 19 osób, a 150 innych jest przesłuchiwanych. Policja zatrzymała Stefana Mauriego, kapitana rewelacyjnego w tym sezonie Lazio, a jednym z podejrzanych jest Antonio Conte, wielki motywator, trener mistrzowskiego Juventusu. Cesare Prandelli już dawno ogłosił, że będzie wykluczał z drużyny narodowej graczy, którzy są choćby podejrzani. Swój stosunek do afery pokazał pod koniec ubiegłego roku, gdy powołał do drużyny narodowej Simone Farinę, piłkarza słabiutkiego Gubbio, za to, że odmówił przyjęcia 200 tys. euro łapówki za ustawienie meczu Pucharu Włoch z Ceseną. Logiczne więc, że Criscito zniknął wczoraj ze zgrupowania kadry. Przebywający z reprezentacją Irlandii w Montecatini (40 km od Coverciano) Giovanni Trapattoni stwierdził, że jako Włoch czuje się głęboko upokorzony. "Za granicą się z nas śmieją, uważając za mafiosów. To boli" - stwierdził. Emocjonalna wypowiedź Trapattoniego jest uzasadniona tylko do pewnego stopnia. To, co dzieje się we Włoszech jest częścią afery globalnej obejmującej ustawianie meczów dla czerpania nielegalnych zysków z zakładów piłkarskich w Azji, Europie, Ameryce i Afryce. Jej zasięgu i skali nie da się do końca ocenić. Nie tylko Włosi bywają mafiosami. Kibice w Italii są w szoku od chwili, gdy afera została ujawniona w ubiegłym sezonie. Kilku piłkarzy Cremonese źle się poczuło przed meczem z Paganese. Jeden z nich spowodował wypadek, więc klub zarządził badania. W moczu wykrył środek uspokajający. Śledztwo wykazało, że podawał go bramkarz zespołu, by manipulować wynikami meczów dla potrzeb zakładów. Z czasem afera rozszerzyła się na spotkania Serie A. Piłkarze są częścią korupcyjnego systemu, najpierw "motywowani" do ustawiania meczu pieniędzmi, a potem już szantażowani przez mafiosów czerpiących zyski z zakładów piłkarskich. Co pozostaje sfrustrowanym kibicom reprezentacji Włoch? Mogą sobie przypomnieć z historii, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. W przeszłości dwa wielkie skandale wstrząsały tamtejszym futbolem. W 1980 roku "totonero", po którym Milan i Lazio zdegradowano do Serie B, a 19 piłkarzy, wśród nich Paolo Rossi otrzymało karę dyskwalifikacji. Brali udział w ustawianiu wyników meczów "dla potrzeb" totalizatora. Dwa lata dyskwalifikacji uniemożliwiłyby Rossiemu występ na mundialu w Hiszpanii. Karę skrócono, piłkarz został królem strzelców turnieju, prowadząc Włochów do tytułu mistrzów świata. Podobnie "zmotywowana" drużyna narodowa Italii jechała na turniej do Niemiec w 2006 roku, kiedy dyrektora generalnego Juventusu Luciano Moggiego oskarżono o wpływanie na sędziów. W "calciopoli" zamieszany był też Milan, Fiorentina i Lazio. Juve stracił wtedy dwa tytuły mistrzowskie i został zdegradowany do Serie B, ale jego piłkarze Fabio Cannavaro, Gianluca Zambrotta, Alessandro del Piero, Mauro Camoranesi i Gianluigi Buffon przywieźli do ojczyzny Puchar Świata. Tak jak w 1982 roku Rossi, tak 24 lata później Fabio Cannavaro zostali nagrodzeni "Złotą Piłką". Widać, że drużynie narodowej Italii nie szkodzi, ale wręcz służy taka niezwykła "motywacja". Dyskutuj na blogu Dariusza Wołowskiego