- Chyba wszyscy widzieli, że nie był to najlepszy mecz w moim wykonaniu. Nie wiem, jak innym chłopakom, ale mi osobiście brakowało w nogach "poweru". Absolutnie to nie był mój dzień - przyznał wychowanek Pelikana Łowicz który na lewym skrzydle starał się rozgrywać piłkę z Sebastianem Boenischem. Ich współpraca - delikatnie mówiąc - nie wyglądała jednak najlepiej. Przyznał to zresztą także "Ryba". - Nic w tym dziwnego. Wspólnie rozegraliśmy jeszcze zbyt dużo spotkań. Po raz pierwszy mieliśmy okazję współpracować ze sobą w meczu ze Słowacją, później z Andorą i teraz w starciu z Grekami. Wiadomo, że ta współpraca nie wyglądała tak znakomicie jak na prawym skrzydle, gdzie gra Jakub Błaszczykowski i Jakub Piszczek - tłumaczył były legionista. Zaznaczył, jednak że Polacy nie stoją jeszcze na straconej pozycji w kontekście walki o awans. - To będzie inny mecz. Przede wszystkim myślę, że Rosjanie nie będą się tak szczelnie bronili jak Grecy. Oswoiliśmy się także z atmosferą mistrzostw. Nie ukrywam, że ta presja i oczekiwania wobec nas siedziały w nas. Teraz skupiamy się jednak tylko na Rosjanach. Wiemy, że pokazali wspaniały futbol w starciu z Czechami. Zrobili na nas duże wrażenie - zakończył zawodnik Tiereka Grozny.Konrad Kaźmierczak