Podczas poprzednich dużych turniejów, w jakich uczestniczyła Polska - MŚ 2002 r. (Korea Płd. i Japonia) i MŚ 2006 r. (Niemcy), w ostatnim meczu fazy grupowej graliśmy tylko o honor. Różnica jest taka, że teraz mamy teoretyczne szanse na awans. Są one znikome, ale jesteśmy w grze. Musimy trzymać kciuki za Austriaków, by pokonali Niemców. Ale tylko jedną bramką, bo my, by myśleć o wyjściu z grupy, musimy odrobić różnicę jednego gola w stosunku do Austrii. - Nie zamierzamy oglądać się na Niemców i Austriaków. Nie mamy wpływu na to kto wygra. Za to możemy się postarać o wygranie swojego meczu z Chorwacją - podkreśla Jacek Bąk, kapitan Orłów Leo. Rywal nie odpuści Chorwaci ani myślą ułatwiać nam zadania. - Grupę mamy już wygraną, ale meczu z Polską nie zlekceważymy. To przecież mistrzostwa Europy - zaznacza szkoleniowiec Chorwatów Slaven Bilić. - Z drugiej strony jednak, nie widzę powodów, dla których nie miałbym wpuścić rezerwowych do tej pory piłkarzy. Będzie ich ośmiu. Ktoś musi zastąpić zagrożonych zawieszoniem za kartki (Roberta Kovacza, Darijo Srnę, Josipa Simunicia i Lukę Modricia), innym chcę po prostu dać szansę. Mecz z Polakami nie będzie łatwy, bo oni muszą strzelić nam co najmniej dwa gole i nie stracić żadnego. Będą grać z desperacją zranionej zwierzyny. Cóż, będziemy się mogli nastawić na kontry. Walą w Leo, jak w bęben Im więcej punktów tracimy na Euro, tym większe jest grono krytyków Beenhakkera. Trudno podzielić opinię większości tych ludzi, którzy nie obserwują kadry z bliska, a nie słuchają argumentów Beenhakkera, a nade wszystko mają mu za złe to, że nie wszedł w zażyłe stosunki z nimi. A tak zrobili poprzedni selekcjonerzy. Nie wygrywamy, to prawda. Ale czy mamy prawo? Wystarczy zwrócić uwagę na słabnący z każdym rokiem polski potencjał piłkarski. Sześć lat temu Jerzy Engel miał do dyspozycji parę stoperów mocnego Schalke: Tomasz Wałdoch - Tomasz Hajto. Był Piotr Świerczewski z Olympique Marsylia, a w ataku świetny Emmanuel Olisadebe (Panathinaikos). Dwa lata temu "na papierze" nasi wyglądali również lepiej, choć już gorzej niż w Korei. Żurawski grał w Celticu, a nie w słabej Larissie. Jacek Krzynówek siedział na ławce w Leverkusen, a nie w Wolfsburgu. Teraz nie pogorszyła się tylko sytuacja Michała Żewłakowa, który wciąż jest mocnym punktem Olympiakosu. Ebi Smolarek przeniósł się do silniejszej ligi, niż niemiecka, ale w Hiszpanii gra znacznie mniej, niż w Borussi. Kto wymyślił Rogera? Gdy Leo Beenhakker wymyślił polonizację Rogera Guerreiro większość specjalistów i piłkarzy wyśmiewało ten pomysł. Teraz, gdy "Rogerski" jest odkryciem naszej kadry, ci sami ludzie nie oddadzą Holendrowi, że miał nosa. Mówią tylko, że Roger jest dobry i już, a to, że znalazł się w reprezentacji Polski, to przecież przypadek. Na pewno nie jest tak, że jesteśmy bezkrytyczni w stosunku do Leo, ale krytykować trzeba również z głową. Warto zauważyć, że selekcjonerowi Orłów nie udało się przygotować zespołu tak, by na Euro piłkarze grali jeśli nie lepiej, niż z Portugalią w eliminacjach, to przynajmniej tak samo. Przed Euro piłkarze obiecywali sobie, że zagrają jeszcze lepiej, niż w Chorzowie z Portugalczykami. Tymczasem są cieniem zespołu z tamtego meczu. W obronie - jako zespół, a nie tylko czwórka obrońców, popełniają katastrofalne błędy. W dwóch meczach na Euro Artur Boruc musiał wygrać więcej sytuacji sam na sam, niż w całych eliminacjach do Euro 2008. Leo: To koniec sezonu Zapytaliśmy Leo Beenhakkera, jaki jest powód tego, że zespół gra gorzej, niż w najlepszych meczach eliminacji i czy jedyną przyczyną jest nieobecność Błaszczykowskiego, Bronowickiego, czy Żurawskiego. - Na pewno nie jest to kwestia braku jednego, czy dwóch piłkarzy. Do końca sam nie wiem, dlaczego tak się dzieje - nie kryje Leo. - Być może jednym z powodów jest to, że mamy sam koniec sezonu. A nasza drużyna zawsze lepiej grała na jego początku. Gdy sezon jest świeży, organizmy są również świeże. Najlepsze mecze rozgrywaliśmy we wrześniu, październiku, czy listopadzie, a nie na wiosnę, czy latem. Przyznam, że obserwując mecz gołym okiem, nie znając wyników testów szybkościowych, jakie na koniec przygotowań do ME musiał przeprowadzić fizjolog naszej kadry Mike Lindemann, wydawało mi się, że zespół jest kiepsko przygotowany pod tym względem. A to Ebi Smolarek przegrywa pojedynek biegowy ze stoperem Austrii, a to Mariusza Jopa w oczach połyka rozpędzony Harnik. Podczas Euro UEFA udostępnia nam dokładne statystyki z każdego meczu. Wynika z nich jasno i dobitnie, że Polacy biegają niemało i dosyć szybko. Jako cały zespół w meczu z Austrią pokonali tylko o niecały półtorej kilometra mniej, niż przeciwnik (109,843 km Austriacy, a 108,440 Orły). Natomiast pod względem szybkości biegu Polacy okazali się lepsi od rywali - ich najszybszy zawodnik (niestety, nie podano który) osiągnął 30,13 km/h, a Austriak 29,36 km/h. Nasi słabiej wypadają pod względem ilości podań piłki. Austriacy wykonali ich 447 (321 celnych), podczas gdy my 373 (246 celnych). W tej kategorii obie drużyny zostały jednak zdeklasowane przez Hiszpanię, która w starciu ze Szwecją wymieniła aż 601 podań, z których 490 było celnymi! Michał Białoński, Austria Równoczesna relacja z obu decydujących meczów w Grupie B: Polska - Chorwacja i Austria - Niemcy na żywo w INTERIA.PL pod adresem http://nazywo.interia.pl/! Polacy grają o zmiany, Holendrzy - pogromcy mistrzów, Hiszpania zachwyca, Grecja odpada