Tylko miesiąc, bo pierwsza diagnoza wskazywała nawet na możliwość zerwania więzadeł - to zaś oznaczałoby kilkumiesięczny rozbrat z piłką. Wówczas poważnie zagrożony byłby występ podstawowego piłkarza kadry Franciszka Smudy w mistrzostwach Europy. Murawski został sfaulowany w 12. minucie sparingowego meczu z Rubinem Kazań przez Obafemi Martinsa. Nigeryjczyk zaatakował Polaka z boku, gdy Murawski znajdował się przed polem karnym Rubina - nie trafił jednak w piłkę, a w postawioną na trawie stopę Polaka. Lechita opuścił boisko przy pomocy lekarza i masażysty, a później pojechał do szpitala w Maladze. Tam nie można było wykonać wszystkich niezbędnych badań, ale wykluczono złamanie kości. We wtorek pod wieczór piłkarz wrócił do Polski i od razu pojechał do kliniki Rehasport, która opiekuje się zawodnikami Lecha. Tam przeszedł dokładne badania, które przeprowadził kilkuosobowy zespół medyczny. - Wykazały one uszkodzenie jednego z więzadeł stabilizujących staw skokowy. Ta kontuzja nie wymaga leczenia operacyjnego, ale Rafała czeka intensywna rehabilitacja, którą rozpocznie w tym tygodniu - powiedział dr Witold Dudziński z kliniki Rehasport, która opiekuje się zawodnikami "Kolejorza". Lekarz oszacował czas powrotu Murawskiego na boisko na około cztery tygodnie. To oznacza, że pomocnik Lecha nie wystąpi w meczu "Biało-czerwonych" z Portugalią, ale nie będzie zagrożony jego ewentualny występ w Euro 2012.