Od 8 listopada Orzeł, a właściwie jego brak na koszulkach kadry, jest tematem numer jeden w środowisku sportowym. I wszyscy, poczynając od znanych piłkarzy, przez trenerów, dziennikarzy, a nawet wychodząc poza ramy sportu, łącznie z prezydentem RP, są przeciwko zamianie godła narodowego na godło związku. PZPN wcale nie musiał decydować się na taki krok. Jak dowiedział się tabloid "Fakt" Nike od kilku miesięcy namawiał związek, by na koszulkach znalazło godło narodowe, ale bezskutecznie. "Osobami odpowiedzialnymi za taką decyzję są działacze związku, ponieważ to oni wskazują producentowi, jaki logotyp ma znaleźć się na strojach" - powiedziała "Faktowi" osoba związana z koncernem Nike". "Tłumaczyliśmy prezesom, że strój bez Orła może być odebrany przez kibiców bardzo negatywnie" - dodała. Fani oczywiście nie przyjęli nowej wersji koszulek, czego wyraz dali 11 listopada w czasie meczu z Włochami we Wrocławiu, kiedy nastąpił debiut strojów "Biało-czerwonych", przewidzianych już na Euro 2012. Kibice głośno skandowali: Gdzie jest Orzeł, mimo że spiker za każdym razem starał się ich zagłuszyć. - To już nie jest afera. To jest najgorsze świństwo, sabotaż w wykonaniu ludzi z Polskiego Związku Piłki Nożnej. Taką bandą trzeba jak najszybciej rozgonić - jak zwykle ostro zareagował Jan Tomaszewski, główny krytyk związku i świeżo upieczony poseł Prawa i Sprawiedliwości, wypowiadając się dla INTERIA.PL. - Są jednak pewne granice, które obecne władze PZPN właśnie przekroczyły. Nie można sprzedawać czegoś, co nie jest własnością PZPN. Orzełek, godło narodowe, to dobro wspólne i nie powinno stanowić przedmiotu handlu - stwierdził w naszym portalu Jacek Gmoch, były selekcjoner reprezentacji Polski. - Nie rozumiem, jak można podejść do tak ważnej sprawy w sposób komercyjny. To tak, jakby pozbawić gwiazdek flagę amerykańską albo zabrać charakterystyczne Lwy z herbu Anglii - porównał na swoim blogu Jerzy Dudek, były bramkarz m.in. Liverpool FC i Realu Madryt. "My przedstawiamy projekty, oni (czyli związek - przy. red.) akceptują, ale generalnie założenie jest takie, że Nike jako sponsor odpowiada za to, żeby to było przygotowane od strony technicznej. Wspólnie z federacją odpowiadamy za to, jak dobrane są kolory. Ostatnia rzecz to wszelkiego rodzaju nadruki, logotypy, godła itd., które się znajdują na koszulce. To decyzja należąca do związku" - powiedział dla weszlo.com Maciej Lasoń, przedstawiciel amerykańskiej firmy.