Zobacz zapis relacji na żywo! Z orłem na piersi udanie zadebiutował lewy obrońca Werderu Brema Sebastian Boenisch, a po raz pierwszy za kadencji selekcjonera Franciszka Smudy w kadrze pokazał się Artur Boruc i był pewnym punktem naszej drużyny. "Hej, Franek, jesteś u siebie!" - Smuda był owacyjnie witany przez łódzkich fanów. Zresztą stadion Widzewa dla Franza jest szczęśliwy. Na nim z Widzewem zanotował - ostatni jak do tej pory - awans od Ligi Mistrzów, a teraz przełamał serię czterech meczów bez zdobytego gola. Polacy mieli niezłe momenty, ale ciągle w ich grze jest za dużo chaosu i dziur, przez które łatwo przedzierają się rywale. Z drugiej strony, ofensywnie Orły prezentowały się dobrze i stworzyli sporo stuprocentowych sytuacji (sam Jeleń mógł ustrzelić hat-tricka) i zapracowały na zwycięstwo, ale zabrakło skuteczności i koncentracji w defensywie w ostatnich sekundach spotkania. Bardzo szybko "Biało-czerwoni" mogli wyjść na prowadzenie. Po prostopadłym podaniu Rafała Murawskiego zagapiła się defensywa gości i Sławomir Peszko z Ireneuszem Jeniem wyszli we dwójkę na osamotnionego bramkarza, ale "Peszkin" zamiast strzelać z 9 m, szukał podaniem Jelenia i tor lotu piłki zdążył przeciąć obrońca. Zrewanżował się groźnym strzałem z dystansu Oleksandr Aliew, ale to Polacy znacznie częściej dochodzili do pozycji strzeleckich. W 25. min Sebastian Boenisch nieźle główkował po podaniu z rzutu rożnego Macieja Iwańskiego. W 40. min "przy życiu" utrzymał nas Artur Boruc, który znakomicie sparował piłkę po strzale Marco Devicia. Po tej interwencji bramkarza Fiorentiny wyszła kontra, Jakub Błaszczykowski podał w pole karne do Ireneusza Jelenia, który zwodem na prawo położył Piatowa i z ostrego kąta posłał piłkę do pustej bramki. Na otwarcie drugiej odsłony mogła paść druga bramka, ale Jeleń z lewej nogi trafił w Piatowa, a mógł jeszcze podać do Błaszczykowskiego, który miałby pustą bramkę. Później po podaniu klatką piersiową Iwańskiego Irek znów był sam przed bramką, lecz pospieszył się z decyzją o oddaniu strzału. Zamiast spokojnie przymierzyć, wypalił z lewej nogi obok bramki. Polacy atakowali dalej. Po rzucie rożnym (w 70. min) z 15 m mocno uderzył Murawski, lecz piłka przeszła minimalnie obok słupka. W następnej akcji Błaszczykowski zgubił trójkę rywali i zagrał prostopadle do Peszki, ten wpadł w "szesnastkę" i oddał do Jelenia, który tym razem przegrał pojedynek z Piatowem. Nawet Franz Smuda bił brawo, gdy po kolejnej składnej akcji Robert Lewandowski główkował z bliska tuż nad poprzeczką. Za moment, po kornerze na listę strzelców mógł się wpisać Boenisch, jednak jego strzał został zablokowany. Gdy wszyscy wyczekiwali już końcowego gwizdka, Orły się zagapiły. Adam Matuszczyk z Boenischem nie zablokowali akcji prawą stroną, a stoperzy dopuścili przed bramkę Jewgienija Sieliezniowa, który z bliska kopnął do siatki i Boruc mógł tylko rozłożyć ręce. Na tego gola zanosiło się od kilku minut. Niektórym naszym obrońcom (np. Łukaszowi Piszczkowi, który w Bundeslidze gra ogony) zabrakło sił. Gdy chwilę wcześniej do bramki trafił Wołodymyr Poliewoj, uratował nas minimalny spalony. Podopieczni Smudy powinni sobie pluć w brodę, że nie wykorzystali wielu szans bramkowych. - Mogliśmy ten mecz wygrać wysoko, a przez chwilę dekoncentracji zremisowaliśmy. Pocieszające jest to, że drużyna ma łatwość dochodzenia do stuprocentowych okazji. Na wynik przyjedzie pora na Euro 2012 - powiedział selekcjoner Polaków Franciszek Smuda. We wtorek o godz. 20:30 Orły Franza w Krakowie zmierzą się z Australią. Bilety na ten mecz (w cenie od 25 do 90 zł) można kupować jeszcze w sklepie Wiślacki Świat przy Reymonta 22 (w godz. 11-18). Michał Białoński, Łódź Polska - Ukraina 1-1 (1-0) Bramki - Jeleń (42.) - Sełezniow (90.+2). Polska: Boruc - Piszczek, Wojtokowiak, Żewłakow, Boenisch - Błaszczykowski (85. Rybus), Murawski, Bandrowski (46. Matuszczyk), Iwański (63. Lewandowski) - Jeleń ( 88. Smolarek). Ukraina: Piatow - Fedeckij, Chaczeridi, Mychałyk, Romanczuk (87. Kożanow) - Gusiew (Woronin), Tymoszczuk, Aliew (55. Polewoj), Krasnopiorow (65. Chudobiak) - Szewczenko (60. Sieliezniow), Dewic (46. Kułakow). Sędziował Rawszan Irmatow (Uzbekistan). Żółte kartki - Błaszczykowski, Boruc. Widzów 6000.