14 grudnia Wisła Kraków zmierzy się z Twente Enschede, a 15 grudnia Legia Warszawa powalczy z Hapoelem Tel Awiw. Z tych klubów Franciszek Smuda nie będzie mógł powołać piłkarzy. A - tak lekko licząc - byłoby ich dziesięciu. Przesadzam? A skąd! Z Legii śmiało można sobie wyobrazić: Jakuba Wawrzyniaka, Marcina Komorowskiego, Macieja Rybusa, Janusza Gola, Ariela Borysiuka, Michała Żyrę, Rafała Wolskiego... Z Wisły zapewne pojechaliby: Cezary Wilk, Patryk Małecki, a może nawet Łukasz Garguła. Jakby nie liczyć - dziesięciu. I to takich, którzy mogą być pewni, że znajdą się w kadrze na finały Euro 2012, jak Wawrzyniak, Rybus, Komorowski albo bardzo na to liczą, jak Borysiuk, Gol, Żyro, Wilk, Małecki, czy rewelacja ostatnich tygodni Wolski. Tymczasem Smuda będzie musiał sięgnąć do głębokiej rezerwy. Jak na mój gust zdecydowanie zbyt głębokiej. To nie będzie reprezentacja Polski A - ta byłaby z piłkarzami z zagranicznych klubów, których regularnie na każde normalne zgrupowanie kadry przyjeżdża kilkunastu. To nie będzie nawet reprezentacja Polski B, bo w tej znaleźliby się przedstawiciele dwóch czołowych polskich klubów. Franciszek Smuda pewnie się zaperzy, że nazwę jego ekipę reprezentacją C. Jednak to przykra prawda o wyjeździe do Turcji. Ktoś powie - takie mecze były za kadencji Pawła Janasa, a później ich sens zachwalał Leo Beenhakker. Wydawało się jednak, że to szaleństwo przerwie właśnie Smuda, który był pierwszy, jeśli chodzi o podważanie takich konfrontacji. Był pierwszy, gdy pracował w klubach. Jednak gdy został selekcjonerem, zaczął się zasłaniać "podpisanymi kontraktami". Smutne to, jak bałaganiarsko zarządzana jest polska piłka. Wszyscy zgadzają się na jakiś dyktat, nie bardzo wiadomo kogo. A później się dziwią, że spada oglądalność meczów reprezentacji, że nie ma koniunktury na kadrę... Notabene - coraz trudniej znaleźć rywala na terminy, które nie są w kalendarzu FIFA. Federacje nie chcą przysyłać nawet składów ligowych. Polska prowadziła rozmowy z Chorwacją, Bułgarią i Macedonią. Na koniec została Bośnia, która gotowa jest zawsze sklecić naprędce jakąś ekipę. Ratowała nas ostatnio kilka razy - za Beenhakkera w grudniu 2007 roku, a także już za Smudy w grudniu 2010 roku. Polska - Bośnia i Hercegowina w Kundu - to dla mnie nie mecz, a blef...