Polacy przeważali od początku do końca. W 31. min rozgrywający niezłe spotkanie Eugen Polanski posłał górne, prostopadłe podanie w pole karne do Jakuba Błaszczykowskiego, ten przyjął piłkę na klatkę, obrócił się w kierunku bramki gubiąc obrońcę i z lewej nogi kopnął do siatki myląc bramkarza. Nasz kapitan, po strzeleniu gola possał kciuka lewej ręki i pokazał na Białego Orła na koszulce. Cieszyli się polscy kibice, a także fani Borussii Dortmund, którzy pofatygowali się na Brita Arenę specjalnie dla Kuby, Łukasza Piszczka i siedzącego w I połowie na ławce rezerwowych Roberta Lewandowskiego. Rzucił się na rywala w obronie kolegi "Biało-czerwoni" często zagrażali bramce Żewnowa. Ładnie główkował Damien Perquis, który po podaniu z kornera Mierzejewskiego minimalnie obok słupka. Idealną okazję miał jednak dopiero Mierzejewski po otwierającym drogę do bramki podaniu Polanskiego. Adrian zamiast spokojnie przymierzyć, huknął o metr nad poprzeczką, jakby polował na okoliczne ptactwo. Kolejna akcja Polaków też miała dobry rytm i tempo - Polanski - Brożek - Peszko, którego slalom między rywalami zakończył się dopiero w polu karnym na ostatnim obrońcy. Polanski pracował nie tylko w defensywie, ale też posyłał podania otwierające drogę do bramki. Podobać się mogły także jego niepiłkarskie reakcje. Widać, że złapał kontakt z drużyną, jest jej pełnoprawnym elementem, walczy z nią na zasadzie jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. W 39. min rzucił się na Kornilenkę w obronie Peszki, którego od tyłu sfaulował Białorusin. Wzmocnieniem naszej kadry jest też bez wątpienia Perquis. Gra dojrzale, odpowiedzialnie, pewnie. On ustawia linię defensywną, skutecznie łapiąc na spalone rywali. Jeśli raz przeszedł go Kornilenko, to delikatnym faulem, który nie mógł zrobić krzywdy rywalowi, Damien przerwał akcję jeszcze przed "szesnastką". Zwycięstwo lekkie, łatwe i przyjemne W drugiej połowie, po główce Wasilewskiego, piłkę zatrzymał ręką w polu karnym Płaskonnyj, ale sędzia uznał, że uczynił to instynktownie i nie podyktował "jedenastki". Trzeba jednak podkreślić, że ręce Białorusina były ułożone nienaturalnie, więc nasi rywale nie powinni się czuć skrzywdzeni, gdyby gwizdek zabrzmiał. Ale co ma wisieć, nie utonie... Za moment lewą stroną popędził Sławomir Peszko, dośrodkował na piąty metr, a Robert Lewandowski strzałem z woleja, bez przyjęcia skierował piłkę między nogi bramkarza i było 2-0! Akcja rodem z "Kolejorza" prowadzonego przez Smudę. W końcówce na 3-0 mógł podwyższyć "Lewy", po prostopadłym podaniu Wawrzyniaka, ale pojedynek wygrał z nim rezerwowy bramkarz Białorusi Wieriemko. Zwycięstwo przyszło lekko, łatwo i przyjemnie - Białorusini nie stworzyli żadnej czystej okazji strzeleckiej. Wygrana cieszy, jest 10. Orłów pod wodzą Franza Smudy. Musimy pamiętać jednak o tym, że na Euro 2012 tej klasy rywali, co tak dysponowani Białorusini, mieć nie będziemy, tylko o wiele silniejszych. Polska - Białoruś 2-0 (1-0) Bramki: 1-0 Błaszczykowski (31. z podania Polanskiego), 2-0 Lewandowski (69. Z podania Peszki). Polska: Fabiański - Piszczek, Perquis(79. Dudka), Wasilewski, Wawrzyniak - Murawski (72. Jodłowiec), Polanski - Błaszczykowski, Mierzejewski (60. Rybus), Peszko (88. Gol) - Brożek (60. Lewandowski). Białoruś: Żewnow (46. Wieriemko) - Szitow (46. Woronkow), Wierchowcow (46. Płoskonny), Martynowicz, Omeljańczuk - Kałaczew, Rudzik (88. Byczonok), Kulczi, Kisljak (88. Kriwiec), Trubila - Kornilenko. Żółte kartki: Kornilenko, Kałaczew. Polska - Białoruś 2-0 - tutaj prowadziliśmy relację LIVE!