Wojciech Kowalczyk spotkany w niedzielę przy okazji "Cafe Futbol" w Polsacie Sport, wyraźnie to sformułował: "Wybrano Iwańskiego, Wawrzyniaka i Gizę na tych, którzy zostaną napiętnowani. A co z obcokrajowcami? Co z transferami? Co z grą Legii? Co z przygotowaniem taktycznym i fizycznym? Lepiej odesłać trzech doświadczonych Polaków do Młodej Ekstraklasy i wskazać, że to oni są winni". Co ciekawe - podobny zabieg jak Maciej Skorża w Legii - w kadrze zastosował Franciszek Smuda. Odsunął Sławomira Peszkę i - nomen omen - Iwańskiego. Za picie po meczu z Australią w Krakowie. Problem polega na tym, że tych pijących w hotelu było więcej - ośmiu w jednym pokoju. Dwóch było w stanie o wiele bardziej wskazującym na spożycie od pomocnika Lecha, a jednak selekcjoner wyrzucił Peszkę. To albo wszyscy pijący wylatują albo nikt nie wylatuje! Wyleciał Peszko... Nota bene Smuda rozpuścił z połowę kadry do domu zaraz po meczu. Na pewno jego asystent, Jacek Zieliński nie był w stanie skontrolować, co robią... Proszę mnie źle nie zrozumieć, nie jestem za nadużywaniem alkoholu przez piłkarzy. Mocny alkohol niszczy przygotowanie fizyczne. Nie ma dwóch zdań - potwierdzi to każdy fizjolog. Tyle że piłkarze pili, piją i pić będą. Jak wszyscy inni ludzie. Opisał to - ze szczegółami w swojej autobiografii - Kowalczyk. Kartkuję "Kowal - prawdziwa historia". Nie brakuje tam smakowitych kawałów. A to czytam o rzucaniu telewizorem przez Marka Jóźwiaka (tak, tak - to obecnie człowiek odpowiedzialny w Legii za transfery), a to znajduję następujący passus: "Atmosfera w zespole dzięki wynikom coraz bardziej się nakręcała, właściciele knajpki +Garaż+ zacierali ręce, bo za morzem piwa płynęła rzeka legijnych pieniędzy. Dzień w dzień". Jedna z najsłynniejszych autobiografii w świecie piłki - Toniego Schumachera "Anpfiff" - też przytacza niesamowite opowieści o czołowych gwiazdach Niemiec. Legendarny bramkarz pisze: "Niektórzy kadrowicze na zgrupowaniach wlewali whisky w siebie w większej ilości, niż najwięksi pijacy w mieście". Legia - za sprawą Jóźwiaka i Skorży - nakupowała obcokrajowców. Efekt jest słaby - po 6. kolejkach 14. miejsce w tabeli i aż 4. porażki. Drużyna nie ma stylu, wybory personalne na poszczególne mecze świadczą o chaosie w głowie trenera. Tymczasem dyskutuje się o "bad boy" Iwańskim przypominając, jakich to trenerów wykończył w swojej karierze. Reprezentacja Polski nie wygrała od marca, trzy razy remisując i trzy razy przegrywając. Ma problem ze strzelaniem bramek, a obrona dziurawa jest jak sito. Jednak media, a co za tym idzie kibice, skupią się na Peszce... Pomocnik Lecha w rozmowie telefonicznej przyznaje: "Nie jestem aniołem, ale proszę wziąć pod uwagę, że ze Smudą przez rok pracowałem w klubie i nie było żadnego zgrzytu. Jeszcze wrócę do kadry, obiecuję to sobie!". Pytanie, czy będzie to jeszcze kadra Smudy, czy już kogoś innego... Przykład Artura Boruca napawa optymizmem... Smudę. Po Lwowie bramkarz wyleciał na trzy mecze i z powrotem grał u Leo Beenhakkera. Odsunięty został dopiero przez Stefana Majewskiego, a przez wiele miesięcy tak samo zachowywał się Smuda... Porozmawiaj o artykule na blogu Romana Kołtonia!