Całą akcję pozbycia się Grzegorza Laty z funkcji prezesa PZPN zaplanował mecenas Jacek Masiota. Liczył, że uzyska poparcie co najmniej 12 z 17 członków zarządu. Antoni Piechniczek mówi: "Nie chcę operować nazwiskami, ale nie ma na to szans". Za pozostaniem Laty u władzy są - poza Piechniczkiem - wiceprezes Rudolf Bugdoł, Zdzisław Drobniewski, Ireneusz Serwota, Stefan Majewski (członek zarządu, a zarazem trener młodzieżówki), zapewne będzie się wahać kilku "baronów", czyli prezesów Wojewódzkich Związków Piłki Nożnej... Nie wiadomo, czy w Warszawie pojawi się Zbigniew Lach z Krakowa, który ma nogę w gipsie. To spowoduje, że czwartkowe głosowanie nad zwołaniem Nadzwyczajnego Walnego Zgromadzenia, które miałoby odwołać Latę stanie się bezcelowe. Według nieoficjalnych informacji, do głosowania w ogóle nie doszło, bo wniosek nie został nawet złożony. Piechniczek komentuje: "Jaka federacja zgodziłaby się zmienić prezesa na dwa miesiące przed finałami mistrzostw Europy, które organizuje? Czy coś takiego zdarzyło się w historii? Myślę, że Lato ma kłopoty, ale gdzieś wina jest wszystkich po trochu. Także nas członków zarządu, którzy nie zdołaliśmy go przestrzec przed pewnymi ludźmi, przed pewnymi sytuacjami...". Latę kompromitują kontakty z biznesmenem Grzegorzem Kulikowskim, który nagrywał prezesa PZPN w dwuznacznych sytuacjach i zostawił w jego gabinecie kilkanaście tysięcy złotych w gotówce... Piechniczek nie chce się odnosić do tych sytuacji. Legendarny trener, a obecnie wiceprezes PZPN zaznacza: "Proszę zwrócić uwagę, że Lato porusza się po torach, które wyznaczył Listkiewicz. Kulikowski pojawił się w związku już za czasów Listkiewicza i od lat poruszał się po korytarzach PZPN z wielką swobodą". Sekretarz generalny PZPN, Zdzisław Kręcina w wywiadzie dla "Polski - The Times", który przeprowadził Cezary Kowalski, oświadczył: "Kulikowski był bliskim kolegą Listkiewicza... Spotykaliśmy się bardzo często towarzysko". Na czwartkowym posiedzeniu zarządu PZPN mecenas Masiota będzie się domagał wysłuchania Kulikowskiego. Wątpliwe, aby do tego doszło... Lato - wybrany na prezesa PZPN jesienią 2008 roku - miał uspokoić sytuację po Listkiewiczu, który zostawił związek w fatalnej sytuacji. Jednak zamiast spokoju, związkiem wstrząsały nowe afery. Listkiewicza obciąża ogrom afery korupcyjnej, ale Lato sam jest oskarżany o korupcję. Kulikowski, który swoimi pieniędzmi - obok talentów organizacyjnych Kazimierza Grenia - wyniósł legendę futbolu do władzy, zniechęcił się. Na razie nie doprowadził Laty do upadku, ale kto wie, co trzyma w zanadrzu. Jakie ma jeszcze nagrania, jakie fakty ujawni... Lato jednak ani myśli o dymisji. To byłoby najprostszym rozwiązaniem. Jednak władza, apanaże, a także obsługa prawna powodują, że nigdy sam się nie podda. A duża część zarządu będzie konserwować chory układ. Piechniczek mówi: "Przeżyjemy finały Euro, niech Franzowi Smudzie uda się awansować z grupy, a atmosfera trochę się poprawi. Jesienią będą nowe wybory i przyjdzie czas na nowego człowieka. Oby miał charyzmę, która pozwoli zmienić wizerunek PZPN". Wizerunek PZPN, który wśród kibiców jest fatalny... Autor jest komentatorem Polsatu Sport