- To naprawdę wielki sukces ten awans do ćwierćfinału. Mało kto w nas nie wierzył, a już po porażce z Rosją chyba już nikt, a jednak się udało. Przez ostatnie dwa i pół roku budowaliśmy nowy zespół i od razu udało się nim wygrać grupę na mistrzostwach Europy! To naprawdę sukces, dzięki któremu chłopcy zyskali doświadczenie. Wierzę, że ono zaprocentuje - podkreślał Petr. - Był to dla nas bardzo dobry turniej i możemy jechać do domu z podniesionymi głowami. Tłumaczył też, dlaczego początek spotkania z Portugalią nie był porywający. - Widać było, że obie ekipy nie chciały zrobić błędów, grały ostrożnie. Z czasem Portugalczycy zyskali przewagę i w drugiej połowie mieli więcej sytuacji. My traciliśmy siły, bo więcej biegaliśmy za piłką, a oni nią grali - porównywał bramkarz Chelsea. - Portugalczycy nie chcieli grać dogrywki, więc ryzykowali, szli do przodu, by rozstrzygnąć mecz w 90 minutach. Nam nie udawało się utrzymywać przy piłce. Były zaczątki dobrych akcji, ale brakowało wykończenia - żałował Czech. - Musieliśmy bronić i to nas kosztowało wiele sił, których brakowało na to, by iść do przodu. - Poza słupkiem w pierwszej połowie rywale nie mieli szans, później gola strzelili ze spalonego, poza tym coś ja złapałem, coś chłopcy przyblokowali. Wierzyliśmy, że uda nam się dotrwać bez straty gola do końca drugiej połowy, a także w to, że oni w końcu się zmęczą, a wtedy my przechylimy szalę na swoją stronę chociażby po jakimś stałym fragmencie gry. Później, po straconym golu, wierzyliśmy że stworzymy choć jedną, dwie szanse, dzięki którym uda się wyrównać, ale nic z tego nie wyszło - kręcił głową Petr Czech. - Portugalczycy grali wspaniale, rzuciliśmy na szalę wszystko, co mieliśmy, ale i tak nic to nie dało. Mówiłem przed meczem, że Ronaldo jest zawodnikiem kompletnym, ale wierzyłem, że nie strzeli nam gola. Mówiłem, że jego atuty to nie tylko obie nogi, ale też głowa, a ta głowa jest szczególnie groźna i niestety to się potwierdziło - żałował bramkarz Czechów. Zapytany o pozytywy, odparł: - Na Euro 2012 mieliśmy sporo pozytywów. Wygraliśmy grupę, choć przegraliśmy pierwszy mecz przez co znaleźliśmy się pod wielką presją. Dla naszego nowego teamu to było spore wyzwanie, ale podołaliśmy mu - przypominał Petr Czech. - Wierzę, że to dopiero początek sukcesów tej ekipy. Mam nadzieję, że teraz awansujemy na MŚ 2014 - zakończył znakomity bramkarz. Notował na Stadionie Narodowym: Konrad Kaźmierczak