To był znakomity obrazek zarejstrowany przez niezawodną ekipę "Multi-Production", kierowaną przez Krzysztofa Szczepańskiego. Orest Lenczyk po ostatnim gwizdku sędziego rozpędził się i zrobił "fikołka", którego nie powstydziłby się absolwent AWF-u w 2011 roku. Czy to był zakład? - zapytano szkoleniowca. "Nie, to była po prostu moja radość, to było spontaniczne" - odparł mag zawodu, który stał się jego pasją. Zawodu, który nie jest łatwy. Zawodu, w którym nie brakuje "czarnych owiec". Co ja piszę - "czarnych owiec". To eufemizm - nie brakuje oszustów i złodziei, którzy nawet w szatni trzecioligowego klubu robili zbiórkę wśród piłkarzy, aby kupować przychylność arbitrów. Obrzydliwe. Lenczyk zresztą ogłosił, że nie będzie podawał ręki ludziom, którzy zamieszani są w korupcję. Dlatego poprosił organizatorów konferencji prasowej po meczu Polonia Warszawa - Śląsk Wrocław, aby mógł wystąpić sam. Jacek Zieliński - do czego się przyznał - swego czasu zawiózł kopertę wypełnioną banknotami jednemu z sędziów, a przekazując ją powiedział: "Za dobre sędziowanie". Dla Lenczyka takie zachowanie jest ohydne. Pokazuje, że zawód, który tak ukochał, zszedł na psy... W moim przekonaniu nie ma przypadku, iż nikt mu nie dawał zatrudnia w okresie "rozpasanej korupcji". Lepiej było stawiać na miernych, ale nie tyle wiernych, ile zeszmaconych... Wrócił do piłki w 2005 roku, aby ratować przed spadkiem Bełchatów. Wkrótce był z tym klubem wicemistrzem Polski. Później przejął Zagłębie Lubin, którego celem był awans do Ekstraklasy. Wywalczył go w znakomitym stylu. W sezonie 2009/2010 uratował Cracovię przed degradacją, a w sezonie 2010/2011 nie tylko uratował Śląsk przed spadkiem (tylko taki był cel, gdy zaczynał pracę 27. września ubiegłego roku), ale i włączył się z tym klubem do walki o podium. Wszędzie chce dyktować swoje warunki, ale proszę mu się nie dziwić. Jose Mourinho też nie zamierza słychać Jorge Valdano, dlatego zupełnie nie dziwi mnie, że Lenczyk nie będzie się kierował radami Krzysztofa Paluszka... Śląsk na pewno nie ma składu na czołówkę Ekstraklasy. Jednak Lenczyk potrafił dostosować taktykę do kadry, którą dysponuje. Pod jego wodzą wrocławski klub wygrał 9 meczów, 9 zremisował i tylko raz przegrał (po serii 14. meczów bez porażki). Średnia punktów - 1,89. Ktoś powie, że Śląsk stoi Sebastianem Milą (3 bramki i 8 asyst), czy Przemysławem Kaźmierczakiem (8 goli, 3 asysty), a także bramkarzem Marijanem Kelemenem. Każdy z nich to klasa sama w sobie - owszem, ale na krajowym podwórku. Mila i Kaźmierczak nie mieli szans na karierę za granicą - brakuje im szybkości. W systemie Lenczyka pełnią jednak rolę twórców, a zarazem egzekutorów. Ciekaw jestem przyszłości Lenczyka. Wiele wskazuje na to, że będzie szukał nowego wyzwania. Niedawno zapytany o możliwość zastąpienia Franciszka Smudy, odparł: "Głupoty". Tu i teraz - głupoty, ale jutro albo pojutrze? Kto wie... Luis Aragones doprowadził Hiszpanię do mistrzostwa Europy w 2008 roku, mając prawie 70. lat. Otto Rehhagel tyleż wiosen liczył, gdy awansował z Grecją do finałów mistrzostw świata w 2010 roku. W czasie Mundialu w RPA miał już 71. lat! Tak więc wiek Lenczyka nie może być żadną przeszkodą, aby kierował drużyną narodową. Czego panu Orestowi życzę z całego serca! Dyskutuj z autorem na jego blogu