Nie było bojkotu tego spotkania. Jedyna czynna trybuna wypełniła się po brzegi. Kibice dopingowali głośno. Piłkarze też robili co mogli, by zatrzeć złe wrażenie po ostatnich występach kadry pod wodzą Leo Beenhakkera i Stefana Majewskiego. Rumuni mieli lepsze wyszkolenie techniczne, na krzywym jak kartoflisko boisku piłka lepiej im się kleiła do nogi, niż naszym. Mieli w składzie piłkarzy m.in. z Serie A (Cristian Chivu), a my tylko z Serie B (Adam Kokoszka). To było widać. "Biało-czerwoni" nadrabiali jednak bojowością, pressingiem i parciem do przodu. Brylował nie powoływany od dwóch lat Kamil Kosowski, którego centry w pole karne były nie do zatrzymania. Dzisiejszy "Kosa" w przeciwieństwie do tego sprzed ośmiu lat jest o wiele solidniejszy w defensywie. Zaliczył kilka ważnych odbiorów, wygrywał pojedynki główkowe i jak dawniej grał z pełnym poświęceniem, jeździł na tyłku. W środku pola nie najlepiej radził sobie Dariusz Dudka. Na jedno udane zagranie miał dwie straty. Po jednej z nich Ciprian Marica uderzył tuż nad poprzeczką z 18 m. Gubienie piłki, ale sporadycznie, przytrafiało się też drugiemu naszemu playmakerowi - Ludovicowi Obraniakowi. "Ludo" siał jednak spory zamęt wśród rywali. A to po jego prostopadłym podaniu o mały włos na czystą pozycję nie wyszedł Robert Lewandowski (10. min), a to sam groźnie strzelił, gdy obrońcy za krótko wybili piłkę po centrze Kosowskiego (45. min). Współpraca "Kosy" z Obraniakiem i wchodzącym z tyłu Piotrem Brożkiem zapowiada się obiecująco. Po akcji tych piłkarzy (i podaniu Obraniaka) w 27. min Ireneusz Jeleń wyszedł na czystą pozycję i uderzył z 15 m. Costel Pantilimon "wypluł" piłkę, ale nikt nie poszedł "na sępa", by ją dobić do siatki. I połowa nie wyszła Jakubowi Błaszczykowskiemu, który ucierpiał w jednym z pierwszych starć i później nie wychodziły mu dryblingi, a nawet skiksował w czystej pozycji po składnej akcji zespołu, gdy zamiast strzelać z 15 m podjął próbę dryblingu i piłka została mu za plecami (32. min). W obronie najpewniejszym naszym punktem był rutyniarz Michał Żewłakow, który łatał wszystkie dziury. Odważnie próbował grać ogrywający się przy rutyniarzu z Olympiakosu Adam Kokoszka. W 34. min potwornie skiksował i o mały włos nie straciliśmy gola, ale Marica spalił akcję. Drugą połowę zaczęliśmy nieźle - po rajdzie lewą flanką Kosowskiego Robert Lewandowski przyjął piłkę i wziął obrońcę na plecy. Ten mu jednak zdołał przeszkodzić w oddaniu strzału. W 58. min po akcji Obraniak z "Lewym" niecelnie strzelił z 20 m Dariusz Dudka. Za moment po wypadzie lewą stroną i uderzeniu z podobnej odległości Daniela Niculae przegrywaliśmy. Piłka odbiła się rykoszetem i wpadła do siatki. Wysunięty Tomasz Kuszczak nie miał szans. "Orły" rzuciły się do odrabiania strat, ale po podaniu "Kosy" Lewandowski główkował w środek bramki (67. min), a "Ludo" Obraniak z 20 m uderzył silnie, lecz niecelnie (75. min). Groźny strzał oddał w 75. min Piotr Brożek. Rumuni mieli lepszą sytuację na drugiego gola, ale wspaniale zatrzymał ich Kuszczak (66. min). Po dobrym ataku środkiem Obraniak w 89. min wypuścił Sławomira Peszkę samotnie na bramkarza, ale "Peszkin" uderzył lekko i Pantilimon bez problemów złapał piłkę. W doliczonym czasie Peszko minął bramkarza, ale nie dysponuje strzałem z lewej nogi, a gdy przełożył na prawą zdążyli wrócić i bramkarz, i obrońcy. Gdy w końcówce meczu błąd - bez konsekwencji - zdarzył się Kuszczakowi, nie popisała się część kibiców, która skandowała "Artur Boruc!". Pod końcowym gwizdku rozległy się gwizdy i pojedyncze okrzyki "Leo" z ust tych samych kibiców, którzy godzinę wcześniej śpiewali "Smuda, czyni cuda". "Franz" zaczął orkę na ugorze słabej polskiej piłki. Czy debiut "Franza" musiał być na kartoflisku? Murawa na stadionie Legii, na której "Franz" Smuda zadebiutował w roli selekcjonera reprezentacji Polski była w stanie opłakanym. - Co się stało, że ten mecz jest na tak złym boisku - pytali nas dziennikarze z Rumunii. Tymczasem to ich federacja zgodziła się na przyjazd do Polski pod warunkiem, że mecz zostanie rozegrany w mieście, które ma lotnisko. Zależało im na szybkim powrocie. I PZPN został zmuszony do przeniesienia meczu z Kielc do Warszawy. Michał Białoński, Warszawa POLSKA - RUMUNIA ZOBACZ ZAPIS RELACJI NA ŻYWO! Polska - Rumunia 0:1 (0:0) Bramka: Niculae (60.) Polska: Kuszczak - Kowalczyk, Żewłakow (90. Sadlok), Kokoszka, Brożek - Błaszczykowski (81. Peszko), Dudka, Obraniak (81. Roger), Kosowski (76. Rybus) - Lewandowski (69. Małecki), Jeleń. Rumunia: Pantilimon - Maftei (79. Sapunaru), Chivu, Radoi, Rat - Roman (46.Nicolita), Codrea (53. Ghioane), Apostol, Tanase (69. Goian) - Niculae, Marica. Żółte kartki: Lewandowski, Kokoszka - Maftei, Codrea. *** PODYSKUTUJ Z DARKIEM WOŁOWSKIM O MECZU! a także PRZECZYTAJ KOMENTARZ ZBIGNIEWA BOŃKA Zobacz także Smuda: Co się źle zaczyna, to się dobrze kończy Peszko: w Lechu bym to strzelił Kosowski: W mojej grze nie było rewelacji Snajper Rumunii czeka na piwo od Ireneusza Jelenia