W hali przylotów na Słowaków czekał wiceprezes PZPN Rudolf Bugdoł i jeden łowca autografów. Piłkarze pojechali do katowickiego hotelu Monopol. Przed meczem mają w planie dwa treningi - w poniedziałek na bocznym, a we wtorek na głównym boisku chorzowskiego stadionu. - Nie wyszedł nam sobotni pojedynek ze Słowenią (przegrana 0:2) i dlatego wiemy, że tą drugą szansę na awans musimy wykorzystać. Byliśmy trochę podłamani, ale to już za nami. Teraz skupiamy się na środowym spotkaniu - powiedział grający w Legii Warszawa bramkarz Słowaków Jan Mucha. Podkreślił, że to bardzo ważny mecz. - Wszystko zależy od nas - jeśli wygramy, jedziemy do RPA. Słyszałem o bojkocie polskich kibiców. Nie wiem czy przyjdą. Słowacy będą na pewno. Nie ma mowy, żeby polscy piłkarze nam ten mecz odpuścili, mimo że stracili już szanse na awans. Grają o honor, prestiż. Przecież to mecz międzynarodowy. Zwycięstwem Polaków zaintersowani są na pewno rywalizujący ze Słowacją o pierwsze miejsce w grupie Słoweńcy. - Nie mamy kontaktów z federacją słoweńską i wszelkie doniesienia o jakiejś motywacji naszych piłkarzy ze strony Słoweńców należy traktować w kategoriach żartu - oświadczył Rudolf Bugdoł. Słowaków na Śląsku powitał chłód i ulewny deszcz. Prognozy na środę są jeszcze gorsze - ma padać śnieg. Bilety sprzedają się słabo. PZPN rozważa przekazanie za darmo części wejściówek młodzieży trenującej piłkę nożną w klubach, nie tylko śląskich.