Odbiór piłki i przeprowadzona z Jakubem Błaszczykowskim akcja Adriana Mierzejewskiego dała "Biało-czerwonym" gola na 1-0. Pomocnik reprezentacji Polski i Trabzonsporu napędzał akcję Polaków w I połowie, choć brakuje mu regularności, a także skuteczności - sam mógł strzelić gola w 4. min. - Szkoda, że Paweł Brożek zdobył tylko jedną bramkę, ale najważniejsze, że znowu wykorzystał szansę, którą dał mu selekcjoner - powiedział Adrian Mierzejewski. - Ze słabszymi reprezentacjami już sobie radzimy, jak z Białorusią i Węgrami, teraz musimy zrobić wszystko, by nie było widać takiej różnicy w meczach z mocarzami. Niedawno trener Franciszek Smuda powiedział mi, że nie jest zadowolony z mojej formy, dlatego przed spotkaniem z Węgrami wiedziałem, że muszę wykorzystać szansę. Najważniejsze, że wiem o co chodzi trenerowi. Mam nadzieję, że zmieni zdanie na mój temat. Czy wypowiedziane dzień przed meczem z Węgrami słowa "Franza" zmobilizowały pomocnika Trabzonsporu? - Mnie nie trzeba dodatkowo mobilizować. To przecież reprezentacja Polski, o grze w której zawsze marzyłem. Wiedziałem jednak, że miejsce w pierwszym składzie się ode mnie oddaliło. Dlatego chciałem pokazać, że mogę grać na takim poziomie, jak ten Mierzejewski sprzed transferu - podkreśla "Mierzej". Pomocnik Orłów ma plany na późną jesień: - Mam nadzieję, że w ostatnich spotkaniach w Trabzonie będę wyglądał jeszcze lepiej i na kadrę w lutym, jeśli tylko trener Smuda mnie zaprosi, przyjadę pełen pewności siebie, wiary we własne możliwości i w ten sposób będę wartościowym zawodnikiem dla kadry - zakończył. Michał Białoński, Poznań