64-krotny reprezentant Polski, występujący obecnie na zapleczu ukraińskiej ekstraklasy (PFK Sewastopol), nie ukrywa, że mimo towarzyskiego charakteru, spotkanie z Portugalią w Warszawie będzie bardzo istotne.- Nie mamy powodów, aby obawiać się Portugalczyków. Nie jesteśmy potentatem, ale potrafimy grać w piłkę. Mamy kilku dobrych zawodników z dobrych klubów europejskich. Najważniejsze, aby ten mecz pokazał, w jakim miejscu się znajdujemy. Czy po dwóch latach kadra zrobiła jakiś postęp. Ewentualny dobry występ bardzo pomoże w ostatnim okresie przed Euro - powiedział Lewandowski, który dobrze pamięta ostatni mecz Polski i Portugalii.We wrześniu 2007 roku "Biało-czerwoni" zremisowali w Lizbonie 2-2 w eliminacjach mistrzostw Europy, znacznie przybliżając się do awansu z pierwszego miejsca w grupie. Lewandowski zdobył tuż przed przerwą gola na 1-0.- Byliśmy wtedy na fali, znaliśmy swoją wartość. Wiedzieliśmy, że mamy mocny zespół. Dzięki temu graliśmy na luzie, ale bardzo skoncentrowani. Wszystko nam wychodziło - podkreślił 32-letni pomocnik.Jak dodał, od 2007 roku w polskiej drużynie zaszło mniej zmian niż w portugalskiej. - Z tamtego składu pozostali Kuba Błaszczykowski, Darek Dudka i Marcin Wasilewski, ale trzeba też doliczyć zawodników, którzy już znajdowali się w kręgu zainteresowań ówczesnego selekcjonera: Kubę Wawrzyniaka, Rafała Murawskiego, Roberta Lewandowskiego, Łukasza Fabiańskiego czy Irka Jelenia. W Portugalii zmieniło się znacznie więcej. Wówczas grali m.in. Deco, Simao Sabrosa, Petit czy Nuno Gomes. Tamta drużyna była bardziej doświadczona. Obecnie portugalski zespół jest młodszy, bardziej perspektywiczny - stwierdził były reprezentant Polski.Wiele wskazuje na to, że w środowym spotkaniu zabraknie Roberta Lewandowskiego. Oprócz niego w kadrze na mecz z Portugalią jest tylko jeden napastnik - Ireneusz Jeleń.- Pewnie, że przydałoby się jak najwięcej klasowych snajperów, ale Robert nie powinien teraz ryzykować. Jest zbyt cennym piłkarzem dla reprezentacji. Lepiej nie narażać zdrowia i odpuścić jeden mecz, aby potem wystąpić w następnych. Jego absencja pokaże, na kogo Smuda może liczyć - podkreślił Mariusz Lewandowski.Mecz z Portugalią będzie sportową inauguracją Stadionu Narodowego - głównej polskiej areny Euro 2012. Czy dla Ukrainy, jako współgospodarza turnieju, tak późne otwarcie warszawskiego obiektu nie było powodem do obaw?- Nie, ponieważ Ukraińcy wychodzą z założenia, że lepiej późno niż wcale. Dla nich najważniejsze, aby wszystko było gotowe na Euro. Przecież zdarzają się różne kłopoty niezależne od wykonawców inwestycji. W Polsce powinniśmy być takiego samego zdania - przyznał piłkarz Sewastopolu. - Który z ukraińskich obiektów najbardziej mi się podoba? Trudno powiedzieć, na pewno wszystkie mają świetną akustykę. Najważniejsze, aby nie świeciły pustkami. Stadiony najbardziej okazale prezentują się wówczas, gdy są zapełnione przez kibiców. W przeciwnym razie nawet te najwspanialsze nie mają czym imponować - dodał Lewandowski.Na półmetku rozgrywek Sewastopol zajmuje piąte miejsce. Ukraińska pierwsza liga (zaplecze ekstraklasy) wznawia rozgrywki 24 marca, jednak w inauguracyjnej wiosennej kolejce zabraknie polskiego pomocnika.- Od prawie pół roku leczę ciężką kontuzję więzadeł krzyżowych. Jest coraz lepiej, na boisko wrócą za miesiąc, czyli pewnie na drugą wiosenną kolejkę - zakończył piłkarz, który w 2009 roku w barwach Szachtara Donieck wywalczył Puchar UEFA.Rozmawiał Maciej Białek