W 20 rozegranych dotychczas meczach Euro 2012 pokazano dwie czerwone kartki i podyktowano tylko jeden rzut karny. Wszystkie te wydarzenia miały miejsce w spotkaniu otwierającym mistrzostwa, w którym Polska zmierzyła się z Grecją. Z kolei w całym poprzednim turnieju sędziowie odgwizdali pięć rzutów karnych (w tym jeden dla Austrii przeciwko Polsce), a podczas dwóch wcześniejszych mistrzostw Starego Kontynentu było po osiem jedenastek, większość z nich jeszcze w fazie grupowej. Damkova, która w przeszłości sędziowała mecze męskiej ekstraklasy Czech oraz międzynarodowe spotkania kobiecej piłki nożnej, widzi przyczynę tej tendencji w dobrej przedturniejowej "edukacji" piłkarzy. Czeszka była w gronie arbitrów, którzy prowadzili w tym roku specjalne zajęcia dla zawodników i wyjaśniali, jakie zachowania podczas meczów są niepożądane i co będzie podczas Euro 2012 karane. - Pokazywaliśmy piłkarzom fragmenty różnych spotkań i przykładowe sytuacje. Kiedy się z czymś nie zgadzali, staraliśmy się im wytłumaczyć punkt widzenia sędziego. Nie wiem, czy wszystko zaakceptowali, ale na pewno zrozumieli - powiedziała Damkova, która w ubiegłym roku prowadziła spotkanie finałowe kobiecej Ligi Mistrzów. - Już w 2008 roku było znacznie mniej wykluczeń, karnych, a nawet żółtych kartek niż wcześniej. Teraz widzimy po prostu dalszy ciąg tych zmian - dodała. W meczu otwarcia tegorocznego turnieju za dwie żółte kartki wyrzucony z boiska został Sokratis Papastathopoulos, a w drugiej części gry bramkarz gospodarzy Wojciech Szczęsny musiał opuścić plac gry za faul w polu karnym. Sędzia podyktował wówczas pierwszy i do tej pory jedyny rzut karny na ME, którego obronił rezerwowy bramkarz Polski Przemysław Tytoń. - Od tego czasu nie było ani jednej sytuacji, w której można było odgwizdać karnego. Wszyscy zawodnicy zostali przed rozpoczęciem rozgrywek poinstruowani za co będą faule, i wygląda na to, że im to pomogło, są znacznie ostrożniejsi - oceniła 37-letnia Czeszka. Jej zdaniem arbitrzy spisują się do tej pory bardzo dobrze. - Było parę nietrafionych decyzji, ale nic szczególnie rzucającego się w oczy. Sędziowie to tylko ludzie, podobnie jak bramkarz Petr Cech, który także nie ustrzegł się błędu. Oczywiście to jeszcze nie koniec, spotkania wywołujące największe napięcie psychiczne wciąż przed nami - zakończyła.