W czwartek zarząd PZPN spotka się z selekcjonerem reprezentacji Polski Leo Beenhakkerem. "Musimy działać rozważnie, bo nie stało się nic takiego, co wymagałoby radykalnych zmian. Gdyby Beenhakker miał w składzie gwiazdy europejskiego formatu, to pierwszy rzuciłbym w niego kamieniem. Ma jednak taką sytuację, że gdy gorzej grają Krzynówek i Żurawski, on od razu ma ból głowy" - stwierdził prezes PZPN. Po słabym występie na Euro 2008 w sztabie kadry szykują się zmiany. Asystentem Beenhakkera ma zostać młody trener, którego Holender będzie przygotowywał do objęcia po nim reprezentacji. "Jeśli trener złoży w czwartek wniosek o zmianę pierwszego asystenta, posłuchamy jego argumentów. Z drugiej strony, to nie jest kwestia zasadnicza. U Niemców model z asystentem, który jest naturalnym następcą selekcjonera, sprawdza się. Włosi czy Francuzi biorą z kolei do kadry najlepszego. Zresztą nie jest powiedziane, że w czwartek sztab naszej kadry to będzie Leo, jego asystent i trener bramkarzy. Może być tak jak dotychczas, czyli boss, dwóch asystentów i dwóch speców od bramkarzy. Bardzo bym chciał, by w tym gronie znalazł się trener, który będzie łącznikiem z młodzieżówką" - podkreślił Listkiewicz. "Liczę, że Beenhakker przyjedzie do Warszawy naładowany pozytywną energią i rozpoczniemy batalię o awans do mistrzostw świata. Stać nas na to, by zagrać w RPA" - zakończył prezes PZPN.