INTERIA.PL: Co sobie pomyślałeś, gdy na odprawie przed meczem z Rosją trener rzucił hasło: "tannenbaum", czyli choinka? Nie pojawiło się myślenie: "Kurczę, znowu na połowie rywala będę osamotniony"? Robert Lewandowski: Zdawałem sobie sprawę z tego, że tak będzie i łatwo nie będzie. Dlatego robiłem wszystko, co w mojej mocy, żeby utrzymać się przy piłce jak najdłużej i stwarzać stałe fragmenty gry. Wiedziałem, że im dłużej będziemy z piłką na połowie Rosjan, tym więcej odpoczną od ich naporu nasi obrońcy. Tym bardziej, że naszym celem była gra prowadząca do strzelenia o jedną bramkę więcej niż przeciwnik. Zbigniew Boniek komplementuje cię: "Według mnie Robert Lewandowski potwierdził, że na dwieście procent jest gotowy na wszystko, bo nie jest łatwo walczyć samotnie z trzema-czterema rywalami". Nie grozi ci "sodówka" od takich słów? - Miło takie słowa usłyszeć, ale tak naprawdę na boisku trzeba pokazywać to, co się potrafi. Nie należę do tego typu zawodników, którzy chcą się zatrzymywać w rozwoju. Ja chcę iść do przodu, być coraz lepszym. Komplementy mnie nie zmienią, pozostanę sobą. Dziwnie jest z opiniami o waszym przygotowaniu fizycznym. Po meczu z Grekami dominowało utyskiwanie, a teraz wszyscy są zachwyceni i podkreślają, że świetnie wytrzymaliście kondycyjnie mecz, to Rosjanie opadli z sił, a wy powinniście ich dobić. Gdzie leży prawda? - Mówiłem już wielokrotnie, że nasze osłabnięcie w meczu z Grecją było spowodowane głównie przez zamknięcie dachu, co wywołało taki zaduch, że nasze organizmy nie mogły tego wytrzymać. Teraz graliśmy przy otwartym dachu, przy normalnej pogodzie i dzięki temu fizycznie wyglądaliśmy zupełnie inaczej. Dlatego sądzę, że ten trzeci mecz w naszym wykonaniu będzie jeszcze lepszy, bo nie będzie żadnej zmiany - dachu we Wrocławiu nie zamkną, bo nie ma takiej opcji. Mam nadzieję, że to będzie również nasz atut. Porównanie nas do Czechów wypada tak, że poza bramkarzami mamy przewagę, no i oni mają jeszcze w środku pola Rosickiego. Poza tym, na pewno Czesi nie wywołują u nas takiego respektu, jak Rosjanie. Czy to nie może być zgubne? - Wydaje mi się, że nie. Znamy swoją wartość, ale znamy też wartość Czechów. Wiemy na co ich stać i podejdziemy z respektem do tej drużyny, co nie zmienia faktu, że mamy cel do zrealizowania i z pewnością będziemy chcieli go osiągnąć. Czujesz się bardzo zmęczony po spotkaniu wtorkowym? - Nie, powiem szczerze, że gorzej się czułem po spotkaniu z Grekami. Mam nadzieję, że w meczu z Czechami pokażemy wszystko, na co nas stać. Rozmawiał: Michał Białoński Korespondencja ze stadionu Polonii Warszawa