Najwyraźniej Leo sobotnią porażkę z Iralndią Płn. określił mianem powodzi, stąd słowa o powrocie wody do koryta. Faktycznie, to ostatni moment na przerwanie kataklizmu, jakim była słaba gra Orłów w ostatnich meczach eliminacyjnych (przed Belfastem była porażka ze Słowacją). Wrócili na pokład - Mieliśmy wczoraj bardzo dobrą sesję treningową. Zawodnicy wrócili na pokład - zapewniał Leo. - Nie każdy jest w takiej samej dyspozycji, bo dwóch-trzech piłkarzy nie jest gotowych na 90 minut. Błaszczykowski ciągle zmaga się ze skutkami kontuzji żeber. To niemiła, bolesna kontuzja, na dodatek nie grał od trzech miesięcy. Sztab medyczny ciężko pracuje z Michałem Żewłakowem i Jackiem Krzynówkiem, którzy mieli drobne problemy. - Najważniejsze, że atmosfera w drużynie jest bardzo dobra - zapewniał selekcjoner Polaków. - Dzisiejszy trening traktuję jak test, który ma pokazać kto jest na ile gotowy. Holender zapowiedział zmiany w składzie. - Nie powiem ile, ale na pewno będą. Mam wątpliwości co do dwóch-trzech pozycji. Przeciwnik jest inny niż w sobotę, dlatego muszę ustalić inną wyjściową jedenastkę - warunkował. Zobacz fragmenty konferencji Leo Beenhakkera przed meczem z San Marino: Leo jak ognia unikał stwierdzenia, że ustawienie Polaków w starciu z San Marino będzie "bardziej ofensywne". - Co to znaczy "bardziej ofensywne"? Ostatnio graliśmy z Robertem i Jeleniem, a więc mieliśmy na boisku dwóch napastników i co było to ofensywne ustawienie, czy nie? Nie chodzi o ilość ofensywnych, tylko o jakość gry, jaką prezentuje zespół - dowodził Holender i przypominał, że gra toczy się w środku pola i tam trzeba dobrze operować piłką, dogrywać ją do napastników. Ebi wraca do gry Beenhakker stwierdził, że na treningach przed meczem z Irlandią Płn. nasi pomocnicy prezentowali się słabiej niż w przeddzień meczu z San Marino. - Jednym z tych zawodników, którzy prezentują się dużo lepiej, jest Ebi Smolarek - zdradził trener. Na pytanie o to, jakiej się spodziewa reakcji ze strony publiczności, Beenhakker odpowiedział: - Nie wiem, czy możemy czegokolwiek oczekiwać od fanów, od społeczeństwa. Wiadomo, że nikt nie spodziewał się takiego dramatu, jaki spotkał nas w ostatnią sobotę. Woda jednak wróciła do koryta w rzece - nadal liczymy się w wyścigu o awans. Różnice punktowe między zespołami wcale nie są duże. Mamy o co walczyć - podkreślał. - Oczekuję jednak, że fani zrozumieją, że doping może tylko pomóc. Mają ambicje, a nawet obsesję! Trener unikał spekulacji co do wyniku, jaki go zadowoli. - Pierwsze założenie jest takie, aby wygrać ten mecz. Czy wygramy 1:0, czy 4:0, to sprawa drugorzędna. Nie muszę tłumaczyć, że drużyna ma za sobą ciężkie dni. To nie tak, że zawodnik po porażce z Irlandią wszedł do szatni, wziął prysznic i wszystko po nim spłynęło, zrobił się czysty, wolny od traumy związanej z porażką - opowiadał Leo. - Oni to bardzo przeżyli. Mają ambicję, a nawet więcej - obsesję, żeby wygrać awans na mistrzostwa w RPA. Beenhakker zdementował pogłoski, jakoby Marcin Wasilewski w spotkaniu z San Marino miał pauzować za żółte kartki. Przypomniał, że "Wasyl" w meczu z Irlandią Płn. dostał pierwszą kartkę w eliminacjach do MŚ 2010. Leo został poproszony o to, by jeszcze raz wytłumaczył, dlaczego doszło do wyjazdu ze zgrupowania reprezentacji Artura Boruca (w sobotnim meczu zawalił trzeciego gola, ale miał też udział przy pierwszym). Beenhakker nie krył zdziwienia sposobem, w jaki część mediów przedstawiła to wydarzenie ("Część z was ma dużo humoru i bujną wyobraźnię"). - O tym, czy zawodnik jest zdolny do gry, decydują zawsze trzy elementy: forma piłkarska, kondycja fizyczna i kondycja psychiczna, mentalna. Nie można ich rozdzielać. Jeśli jednego z tych komponentów brakuje, piłkarz nie jest w stanie rozegrać meczu. Tak jak Łukasz Fabiański, który w Belfaście miał problemy zdrowotne, tak Artur nie byłby gotów na jutrzejsze spotkanie - porównywał Beenhakker. - Porażka, jak ta z Irlandią, i sposób, w jaki do niej doszło, ma bardzo duże znaczenie i wpływ na zawodnika. Po rozmowie doszliśmy z Borucem do wniosku, że Artur nie jest w stanie brać udziału w kampanii przed środowym meczem. Siedliśmy i po ludzku na ten temat spokojnie porozmawialiśmy. Doszliśmy do tego wniosku razem, że lepiej będzie, jak Artur wyjedzie. Michał Białoński, Łukasz Piątek, Kielce