Leo tryskał humorem, zachwycał błyskotliwymi ripostami i nie potrzebował tłumacza. Przyjął sobie, że posługuje się angielskim i w tym języku odpowiadał nawet na zadane po niemiecku pytania (Beenhakker mógłby też mówić po niemiecku, bo doskonale zna ten język - przyp. red.). - By być wystarczająco silnym i mentalnie i fizycznie pracujemy od dwóch lat. Nie przeszkodziły nam w tym kontuzje Błaszczykowskiego, czy Kuszczaka. Oczywiście, to przykra sytuacja dla nich samych, ale "show must go on", życie toczy się dalej. Na miejsce dwóch kontuzjowanych piłkarzy na pokład weszli inni. - Niemcy ewoluowali od ostatniego mundialu. Przemawia na ich korzyść, że dzieło Jurgena Klinsmanna kontynuuje jego były asystent Joachim Loew i robi to dobrze. Ja jednak koncentruję się na swoim zespole - podkreślił Beenhakker. - Powiedział już to kapitan mojego zespołu, ale powtórzę - na treningach nasz zespół wykonał wspaniałą pracę i dobrze się prezentował, ale to nie o treningi chodzi, tylko o to, żeby forma eksplodowała w niedzielę o godzinie "zero", czyli gdy zabrzmi pierwszy gwizdek sędziego - podkreślał Beenhakker. Leo rozbawił wszystkich, gdy jeden z niemieckich dziennikarzy poprosił go o przeanalizowanie problemu, przez który Polska nigdy nie wygrała z Niemcami, tylko zawsze przegrywa. - Podchodzi Pan do zagadnienia historycznie, więc muszę panu powiedzieć, że też odrobiłem lekcję z historii: Niemcy nigdy nie pokonali Polski na Euro, bo się z nią jeszcze na tym turnieju nie spotkali, Polska debiutuje w mistrzostwach Europy. Niemcy wygrały Euro 1996 w Anglii, ale od tamtego czasu w mistrzostwach Europy ponoszą same porażki. Nie wyszli z grupy w Holandii i nie wyszli z grupy cztery lata temu w Portugalii. Jeszcze chcecie coś usłyszeć o historii - mówił rezolutnie Leo, a dziennikarze aż trzymali się za brzuchy. Beenhakker został też zagadnięty o to, w jakim stopniu sukcesy reprezentacji Polski wynikają z tego, że wprowadził w pracy z naszymi piłkarzami holenderską szkołę. - Reprezentacja Polski nie prezentuje holenderskiej szkoły, bo Polacy mają zupełnie inną mentalność, niż Holendrzy, prezentują inną kulturę. Ale to prawda, włożyliśmy dużo wysiłku w to, aby zmienić mentalność zespołu. W porównaniu do tego, co było dwa lata temu, gdy zaczynałem pracę w Polsce, ta mentalność jest totalnie inna. To była ciężka praca, ale potwierdziła to, co przewidywałem: ludzie w Polsce mają te same możliwości, talent i umiejętności, jak piłkarze w innych, silniejszych piłkarsko krajach - wykładał swoją filozofię Leo. Beenhakker zdaje sobie sprawę z tego, jak wielką rolę odgrywa w życiu każdego Polaka. - Wiem o tym, że uszczęśliwiłem wielu ludzi w Polsce. To dla mnie powód do dumy, ale jeśli chcecie usłyszeć, czy świadomość tego wywiera na mnie presję, to odpowiedź brzmi "nie" - dodał Holender. Selekcjoner Polski zdradził także, że w drodze na konferencję spotkał trenera Niemców Joachima Loewa i osobiście przeprosił go za fotomontaż "Superexpressu", na którym przedstawiono Leo z obciętymi głowami Loewea i Michaela Ballacka. - Loew pokazał, że jest wielki, powiedział, że przeprosiny są niepotrzebne, bo zarówno on, jak i jego piłkarze od początku mieli świadomość, że ja i moi piłkarze nie mieliśmy z tym nic wspólnego - opowiadał Leo Beenhakker. Michał Białoński, Klagenfurt