- Udzielałem wywiadu, Lato stał obok mnie, i nagle dziennikarz powiedział mi, że zostałem zwolniony. Zapytałem "dlaczego?". Odpowiedział: "Tak właśnie powiedział pan Lato". Stał kilka kroków ode mnie, a ja o niczym nie wiedziałem! - mówił Beenhakker. - Potem udałem się do hotelu i pożegnałem z zawodnikami oraz pracownikami reprezentacji. Następnie, zamiast do Warszawy, zamówiłem lot do domu. Rozdział został zamknięty - dodał. Choć formalnie jego kontrakt nadal obowiązuje, holenderski szkoleniowiec stracił pracę po dotkliwej porażce ze Słowenią. Grzegorz Lato, zanim powiedział o tym samemu trenerowi, wcześniej poinformował o dymisji Beenhakkera przedstawicieli mediów. - Śmieszy mnie to wszystko. Polscy dziennikarze myślą, że jestem szalony będąc w tej sytuacji szczęśliwym, ale co mam zrobić? - pytał ironicznie trener. O meczu ze Słowenią i utracie szans na awans do mistrzostw świata Beenhakker powiedział: - Oczywiście żałuję tej porażki, tym bardziej że Polska piłka ma z czego wybierać. Zrobiłem wszystko, co mogłem, by wywalczyć awans na mundial. Czułem jednak, że wyślizgiwało się to z moich rąk. Beenhakker prawie na pewno zwiąże się z Feyenoordem. W klubie z Rotterdamu ma sprawować funkcję dyrektora technicznego. - Nie ma miejsca na smutek. Teraz mogę się w pełni skupić na pracy na De Kuip w Rotterdamie. Jestem szczęśliwy i myślę, że przyjmą mnie tam z otwartymi rękoma - stwierdził "Don Leo". JEŚLI CHCESZ PODZIĘKOWAĆ BEENHAKKEROWI ZA PRACĘ W POLSCE - KLIKNIJ! CZYTAJ TEŻ: Leo: Lato wypił trochę za dużo To ONI zwolnili Leo Beenhakkera! Lato: To są chamskie chwyty Beenhakkera