Pochodzący z maleńkich Truskolasów pod Częstochową Kuba może czuć się mentalnym zwycięzcą tego spotkania. Bezsprzecznie był najlepszym piłkarzem na boisku. - Moja gra nie ma nic do rzeczy. Już nieraz wam powtarzałem, że liczy się tylko wynik zespołu. To kto strzelił bramkę, a kto podawał, ma drugorzędne znaczenie. Celu nie zrealizowaliśmy. Z stratę dwóch punktów odpowiada cały zespół. Również ja - podkreślał "Błaszczu". Wrócił myślami również do sytuacji z drugiej połowy, gdy kontrował na bramkę rywali. - Chciałem jak najszybciej wpaść w pole karne i oddać strzał. Wyszło jak wyszło. Nie miałem miejsca na lepsze uderzenie. Szkoda - opowiadał. Michał Białoński, Wrocław *** Zobacz minutowy zapis spotkania!