Zdzisław Kręcina, który na ujawnionych w piątek nagraniach, prowadzi z Grzegorzem Kulikowskim rozmowy o charakterze korupcyjnym, był gościem Moniki Olejnik w programie "Kropka nad i". Sekretarz generalny PZPN, według naszych informacji, ma zostać odwołany ze stanowiska podczas środowego posiedzenia zarządu. W rozmowie z Olejnik, Kręcina wydawał się pogodzony z losem, choć odważnie zadeklarował: - Nie podam się do dymisji, gdybym był winny jakiegoś nadużycia prawnego, to tak bym zrobił, ale przekona się pani, że jestem niewinny. Będę walczył o swoje dobre imię, a cała ta afera, to tylko szum medialny. Kręcina po raz kolejny powtórzył, że był szantażowany przez Kulikowskiego. - Ja prowadzę z tym panem misterną grę. Kilka lat temu pożyczyłem mu pieniądze, nie oddał mi, a potem powiedział, że to ja powinien mu płacić, bo w PZPN jest tyle łapówek. W czwartek o godzinie 20 minął termin, abym przekazał mu żądaną przez niego kwotę. Dlatego upublicznił te nagrania. Ja już zawiadomiłem prokuraturę o sprawie - zapewniał Kręcina. Gdy Olejnik dopytywała dlaczego tak długo zwlekał z zawiadomieniem prokuratory o tym szantażu, odparł że" "wniosek był już gotowy w sierpniu, ale nie chciał swoich prywatnych spraw wynosić na forum publiczne". Kręcina ma świadomość, że popełnił błąd. - Wstydzę się za wszystko, co się stało, że dałem pretekst, aby znowu mówiło się źle o PZPN-nie. Pytany dlaczego niektórzy członkowie zarządu PZPN chcą jego odwołania, stwierdził: - Jak jest się kilkanaście lat w tym związku, to każdemu można się znudzić, ale nie słyszałem takie zarzutu pod swoim adresem. Generalnie kreował się na mało ważnego człowieka w polskim futbolu. - Jetem tylko robotnikiem PZPN-u, nie jestem władzą, nie ma mnie nawet w zarządzie. Muszę wykonywać polecenia, podpisywać umowy, nawet te, z którymi prywatnie się nie zgadzam. Nie mam mocy sprawczych, jeśli chodzi o decyzyjność - bronił się. Sekretarz generalny twierdził także, że autor nagrań - Kulikowski szantażuje także Janusza Hańderka, szefa komisji rewizyjnej PZPN. Powodem tego jest fakt, że ta komisja zgłaszała zastrzeżenia do umowy, jaką przed laty zawarł Kulikowski ze związkiem na usługi transportowe. Gdy chciano wprowadzić aneks do tej umowy, to ze strony Kulikowskiego pojawiły się groźby. Gość Olejnik bronił też umowy na sprzedaż praw telewizyjnych firmie SportFive aż do 2020 roku. - To była znakomita umowa, PZPN ma nadal prawa do transmisji, a SportFive tylko prawo do handlowania nimi. PZPN dostaje 80 procent kwoty, którą wynegocjuje SportFive - wyjaśniał. Sekretarz generalny PZPN ujawnił też, że wysłano pismo do FIFA i UEFA, w którym opisano ostatnią aferą i dowodząc, że jest to tylko szum medialny.