INTERIA.PL: Panie Jacku, długo zastanawiał się pan nad przyjęciem posady trenera bramkarzy reprezentacji Polski? Jacek Kazimierski: - Konsultowałem się z Frankiem Smudą, ale nie było się nad czym zastanawiać. Wejście w skład sztabu reprezentacji to dla mnie duże wyróżnienie i zaszczyt. Jak długo pan zostanie w Wiśle? - Tego jeszcze nie wiem. Muszę to skonsultować z kierownictwem klubu, z trenerem Skorżą. Do końca roku to się rozstrzygnie. Rozpoczyna się właśnie zgrupowanie w Grodzisku Wielkopolskim. Będzie miał pan do dyspozycji duet: Tomasz Kuszczak i Wojciech Szczęsny. Co pan o nich sądzi? Czy miał pan wpływ na powołanie właśnie tej dwójki? - Tak, rozmawialiśmy na ten temat. Franek zdecydował się właśnie na tych bramkarzy. Powiedziałem mu, żeby powołał tych, do których ma przekonanie. Lepiej niż ja zna Szczęsnego, ponieważ piłkarz ten był brany pod uwagę jako transfer do Lecha. Ja Szczęsnego praktycznie nie widziałem w ogóle, ale go poznam. ZOBACZ WYWIAD Z JACKIEM KAZIMIERSKIM: Kuszczaka nie było w kadrze od ponad roku, od czerwcowego zgrupowania w Bad Waltersdorf przed Euro 2008. Słusznie go pomijano? - Są różne koncepcje. Jeden lubi Boruca, drugi Kuszczaka, a trzeci Dudka. Pan by go powoływał? Bramkarza, który ma na koncie występy w Lidze Mistrzów? - Myślę, że tak. Skoro jest na takim poziomie, jak Manchester, dobrze broni, to dlaczego nie? Taki człowiek powinien wytrzymywać presję. Franciszek Smuda za trzy miesiące - jak się wyraził - nie chce płakać sam nad tym wszystkim, dlatego długo dobiera współpracowników. Widać chce, aby odpowiedzialność spoczywała również na waszych barkach. - Bardzo dobrze, fajnie! Uważam, że Franek jest bardzo doświadczonym trenerem i da sobie radę z tym wszystkim. Przede wszystkim zasługiwał na powierzenie mu stanowiska selekcjonera. W polskiej piłce był "widzialny" już od wielu, wielu lat. Całe życie poświęcił piłce i myślę, że lepiej dogada się z zawodnikami, łatwiej trafi do ich mentalności niż trener z zagranicy. Wiem, że trener Beenhakker być może chciał przenieść system holenderski na warunki polskie. Uważam to za błąd i rzecz niewykonalną.