"Odniesiemy sukces, jeśli na boisku będzie walczyć z determinacją. Agresywnie, to znaczy odważnie, to znaczy, że coś potrafimy. Nie możemy tylko patrzeć, co zrobi z nami rywal" - mówił podczas krótkiego, 65-minutowego treningu Franciszek Smuda. Piątkowe zajęcia bardzo przypominały te sprzed kilkunastu godzin. Smuda podzielił kadrę na dwa zespoły. Obronę "Żółtych" tworzyli m.in. Piotr Celeban ze Śląska Wrocław oraz Marcin Kikut, Grzegorz Wojtkowiak i Hubert Wołąkiewicz z Lecha Poznań. Prawdopodobnie w takim składzie wybiegną przeciwko Mołdawii, chociaż alternatywą dla Kikuta jest Jakub Rzeźniczak z Legii Warszawa. Selekcjoner wymagał pressingu, ale też znów podkreślał wzajemną asekurację. "Jeśli jeden się spóźni, to zaraz i drugi, i powielacie błędy" - tłumaczył zawodnikom. W ekipie narodowej jest tylko 15 graczy, w tym dwóch bramkarzy, dlatego w każdych zajęciach uczestniczy trener napastników Tomasz Frankowski. W piątek oddał pierwszy strzał, ale Grzegorz Sandomierski, z którym na co dzień występuje w Jagiellonii Białystok, nie dał się zaskoczyć. W drużynie "bez narzutek" skutecznością popisywał się Tomasz Bandrowski (Lech), który w kilkadziesiąt sekund dwa razy pokonał Sebastiana Małkowskiego (Lechia Gdańsk). Piłkarze nie odstawiali nogi, ale w obawie przed kontuzjami nie było też jakiejś brutalności, przesadnej zawziętości. "Na szczęście nikt nie narzeka na żadne urazy. Pod tym względem mamy spokój, jak na żadnym innym zgrupowaniu" - powiedział lekarz reprezentacji Mariusz Urban. W piątek wieczorem i w sobotę kadrowicze trenować będą ponownie w Quinta do Lago. W niedzielę o godz. 16.30 zespół narodowy wyruszy w 70-kilometrową podróż do Vila Real de Santo Antonio na granicy z Hiszpanią. Mecz rozpocznie się o godz. 19.30 czasu portugalskiego (20.30 w Polsce). "Chcieliśmy zagrać gdzieś bliżej, ale okazało się, że stadion Algarve, zbudowany na mistrzostwa Europy 2004, pomiędzy Faro i Loule, na którym w środę zmierzymy się z Norwegią, jest zajęty. Rozmawialiśmy też o obiekcie Olhanense Olhao, jednak płyta boiska do niczego się nie nadaje, jest łaciata, w kilku kolorach, zaś szatnie przypominają przebieralnie dla juniorów małego klubu. Obok są bloki, a w oknach suszy się pranie. W takich warunkach nie powinna rywalizować reprezentacja kraju - Z kolei stadion w Portimao, gdzie też jest ekstraklasa, znajduje się w przebudowie. Dlatego wybraliśmy Vila Real. Kluczowe było to, że dwa lata temu tam graliśmy z Walią (1-0)" - podkreślił w rozmowie z dyrektor kadry Konrad Paśniewski. W niedzielę i poniedziałek do Portugalii przyjadą piłkarze powołani na spotkanie z Norwegią. "Jako ostatni dołączy Arkadiusz Głowacki z Trabzonsporu, ale wszyscy wezmą udział w poniedziałkowych zajęciach" - dodał.