INTERIA.PL: To spotkanie było w waszym wykonaniu nierówne, bo na początku kontrolowaliście grę, a później oddaliście inicjatywę rywalom. Jakub Błaszczykowski: - Pierwsze 25 minut graliśmy naprawdę przyzwoicie, w pewnym sensie dyktowaliśmy warunki do straty bramki. Ona padła po naszym błędzie i wtedy inicjatywę zaczęli przejmować Włosi. Pierwsza połowa wyglądała w miarę przyzwoicie, stosowaliśmy wysoki pressing, z którym Włosi nie mogli sobie poradzić. W drugiej dominowali już Włosi. Może nasze niezdecydowanie i bojaźń przed straceniem kolejnych bramek sprawiły, że ten pressing nie przynosił już takich efektów. Gol padł po stracie Obraniaka, a do tego Szczęsny stał za daleko przed bramką. Mieliście do nich pretensje? - Piłka nożna jest grą zespołową i nieważne, kto popełnia błędy. Wszyscy za nie odpowiadamy. Ja również nie strzeliłem karnego. W pewnym sensie każdy z nas bierze odpowiedzialność za to co zrobił, ale wynik końcowy jest dla całej drużyny. Z Niemcami zdobyłeś gola z rzutu karnego, dziś się nie udało. - Nie jestem tego typu zawodnikiem, że się będę usprawiedliwiał czy coś takiego. Delikatnie ujechała mi noga postawna i wyszło jak wyszło. Ale to nie ma znaczenia, nie strzeliłem i koniec. Będziesz chciał dalej wykonywać jedenastki? - Usiądziemy z trenerem i porozmawiamy. Wydaje mi się, że będę chciał podejść. Strzeliłem gola z Niemcami, gdy presja była większa. Będę chciał się zrehabilitować. Włosi sprawiali wrażenie zdecydowanie lepiej przygotowanych fizycznie do tego spotkania, wygrywali większość pojedynków. - Mieliśmy w tygodniu dość mocne testy wydolnościowe, wydaje mi się, że odbiło się to na naszej dzisiejszej postawie. Przeciwko Niemcom czy w innych meczach nie wyglądało to tak źle, a przecież Niemcy z reguły słyną z tego, że są bardzo dobrze przygotowani do meczu. Nie ma tu czego szukać na siłę, jakichś usprawiedliwień. Tak jak byłem ostatni, który mówił wtedy gdy nam nie szło, że jest katastrofalnie, tak teraz jestem pierwszym który powie że po jednym meczu jest totalnie źle. Oczywiście: musimy wyciągnąć wnioski, usiąść nad tym co było źle. To doświadczenie, które zebraliśmy tutaj na boisku, powinno procentować w przyszłości. Włosi nie grali za ostro? - Nie było to bardzo brutalne spotkanie, ale łagodne tez nie było. Włosi słyną z tego, że grają twardo i nieustępliwie, ale fair. Dziś nie przekraczali przepisów. Nowy stadion we Wrocławiu się podobał? - Mamy powody do dumy z racji tego, ze mamy ładne i duże stadiony. Kibice również dopisali, szkoda tego zamieszania, które było przed meczem. My piłkarze na tego typu rzeczy nie mamy wpływu. Najgorsze jest to, że jesteśmy między tym wszystkim i najgorsze gromy spadają na nas. Ale trzeba sobie z tym radzić. Cisza na trybunach ponad 40-tysięcznego stadionu nie przeszkadzała wam w grze? - To było spowodowane to nie za dobrą atmosferą przed meczem. Każdy ma swoje zdanie na temat tego wszystkiego, ale to nie my akceptujemy bądź nie pewne rzeczy. Niestety, zamieszanie odbija się na nas i na dopingu. Z Węgrami zagracie chyba o poprawienie nastrojów przed przerwą zimową? - Jak najbardziej, w Poznaniu będzie moment rehabilitacji za ten dzisiejszy mecz i będziemy się starać, aby tak się stało.