Większość zawodników zameldowała się już w niedzielę wieczorem. W poniedziałek pojawili się zawodnicy, którzy dzień wcześniej rozgrywali mecze ligowe. Po lekkim porannym rozruchu, selekcjoner Franciszek Smuda po południu zaaplikował swoim podopiecznym półtoragodzinne zajęcia. Indywidualnie ćwiczyli Kamil Glik i Przemysław Tytoń. Kadrowicze do środy będą trenować w Grodzisku. W czwartek udadzą się do Kowna na mecz z Litwą. Zdaniem asystenta Smudy Jacka Zielińskiego, spotkanie może zostać rozegrane w bardzo trudnych warunkach. "W Kownie nie ma niestety podgrzewanej płyty boiska. Nie wiadomo więc, w jakich warunkach przyjdzie nam grać, na pewno rewelacji nie będzie. Do niedawna jeszcze leżał tam śnieg. Kilka dni po meczu z nami, Litwini zmierzą się z Hiszpanami w ramach eliminacji do mistrzostw Europy. Nie wiem, może grając w takich warunkach, chcą w jakiś sposób wyrównać swoje szanse" - stwierdził żartobliwie Zieliński. Jak dodał, oba spotkania towarzyskie dla "Biało-czerwonych" są niezwykle ważne. "Grecja to drużyna z czołówki rankingu FIFA, a zwycięstwo z nimi dodaje więcej splendoru. Wcale jednak to nie oznacza, że z Litwą będzie nam łatwiej niż w Pireusie. Dla nas oba mecze są ważne i liczy się każde zwycięstwo" - podkreślił. Obecny sztab szkoleniowy nie ma takich zmartwień jak Leo Beenhakker, powołujący wielu piłkarzy, którzy nie grali w swoich klubach. W ostatnim meczu ligowym nie wystąpił tylko Cezary Wilk (Wisła Kraków), kłopoty z przebiciem się do podstawowej "11" ma też obrońca Lecha Poznań Hubert Wołąkiewicz, który przeciwko Jagiellonii Białystok zagrał tylko przez pięć minut. "To chyba świadczy o tym, że trener Smuda przeprowadził bardzo dobrą selekcję. Może dzięki temu ma teraz łatwiej, ale też dużo pracy kosztowało przebudowywanie tej drużyny" - mówił Zieliński. Asystent Franza zaznaczył, że idealnie byłoby, gdyby wszyscy piłkarze grali w klubach, wtedy mieli by większą szansę być w kadrze. Z różnych powodów zawodnicy nie grają, często jest to wynikiem bardzo dużej konkurencji, czasami są to kontuzje. "Dlatego, jeśli ktoś nie zagrał w ostatniej kolejce ligowej, to nie znaczy, że nie może być powołany do reprezentacji. W przypadku Wołąkiewicza, ma on szansę by zapełnić lukę na lewej obronie, która powstała po kontuzji Sebastiana Boenischa. Hubert jest uniwersalnym piłkarzem; może zagrać zarówno na prawej, jak i na lewej obronie, a nawet na środku defensywy. To jest jego zaleta, ale czasami bywa to przekleństwem. Bo tacy uniwersalni zawodnicy często są rzucani na różne pozycje i trudno wygrać im rywalizację" - wyjaśnił. Na zgrupowaniu po ponad półrocznej przerwie pojawił się Sławomir Peszko. Pomocnik FC Koeln - wraz z Maciejem Iwańskim - został wyrzucony z kadry przez selekcjonera (obaj zostali przyłapani na piciu alkoholu po wrześniowym meczu z Australią w Krakowie). Zieliński pytany, czy Smuda z Peszką wyjaśnili wszystkie nieporozumienia, odparł: "Rozmowa była bezstresowa dla Sławka, zresztą na ten temat dyskutowaliśmy już wiele razy. Dlatego Sławek nie przyjechał tutaj po to, by się kajać. On ma się tu dobrze czuć i jak najlepiej zaprezentować w najbliższych meczach" - zaznaczył. W zgrupowaniu nie uczestniczy pełniący funkcję trenera napastników kadry Tomasz Frankowski. To efekt porozumienia pomiędzy Smudą, a szkoleniowcem Jagiellonii Białystok - Michałem Probierzem. "Obaj trenerzy spotkali się na meczu w Poznaniu i doszli do wniosku, że w trudnej sytuacji w jakiej znajduje się obecnie Jagiellonia (nie wygrała żadnego z sześciu spotkań w rundzie wiosennej - przyp. red) Tomek Frankowski zostanie w klubie" - wyjaśnił Zieliński.