"Jesteśmy zachwyceni, że możemy być częścią tego wydarzenia, które na pewno będzie wspaniałe" - powiedział Webb. Anglik, który w 2008 roku stał się dla kibiców nad Wisłą wrogiem publicznym numer jeden, dyktując przeciwko biało-czerwonym rzut karny w końcówce meczu poprzednich ME z Austrią (1:1), jest zadowolony ze swojego pierwszego pobytu w Polsce. "Wszyscy są bardzo mili, każdy z sędziów został bardzo życzliwie przyjęty. Kiedy rano wychodziłem na trening, kilku młodych chłopaków chciało ze mną porozmawiać, było bardzo miło. To przyjemne uczucie, gdy ludzie doceniają to, co robisz" - podkreślił. Mimo zainteresowania, jakie wzbudza, Webb nie czuje się gwiazdą. Jego zdaniem, najważniejsi w piłce nożnej są zawodnicy i ich gra, a sędziowie są tylko asystentami, którzy odgrywają małą, acz znaczącą rolę. Przyznał, że nie śledzi Twittera, na którym niekiedy pojawiały się negatywne opinie na temat jego decyzji. "A co to w ogóle jest Twitter?" - żartował. Przed dwoma laty na mistrzostwach świata w RPA 40-latek poprowadził finał, nie myśli jednak o powtórce podczas Euro-2012. "Zostać wyznaczonym do sędziowania finału MŚ to wielki zaszczyt. Byłem zachwycony otrzymując taką szansę w 2010 roku. Obecnie koncentruję się na moim pierwszym spotkaniu na Euro, nie wybiegam myślami dalej. Od postawy w nim zależeć będzie, czy zostanę wyznaczony do kolejnych. Na tym się wszyscy skupiamy, bo każdy z nas chce dojść w turnieju jak najdalej" - zaznaczył. Przyznał, że liczy na dobry występ w ME reprezentacji Anglii, która we wtorek zatrudniła Roya Hodgsona na stanowisku selekcjonera. Życzy rodakom powodzenia, mimo że to raczej będzie oznaczać dla niego wcześniejsze zakończenie przygody z turniejem. Webb jest wielkim zwolennikiem wprowadzenia dodatkowych arbitrów stojących za bramkami, którzy mają pomagać głównemu w podejmowaniu decyzji. "Sędziowałem już około 10 meczów w Lidze Mistrzów, gdzie zastosowano takie rozwiązanie i uważam, że przynosi to wiele korzyści. Zwiększa szanse na trafne rozstrzygnięcie w trudnych i ważnych sytuacjach, szczególnie, że nie zawsze udaje się głównemu obserwować niektóre zdarzenia z najlepszej perspektywy" - zauważył. Przyznał jednocześnie, że w stu procentach ufa arbitrom, którzy będą mu pomagać w rozstrzyganiu spornych sytuacji w polu bramkowym, gdyż są to doświadczone osoby, prowadzące mecze m.in. w Premier League i Lidze Mistrzów. Webb dość ostrożnie wypowiedział się w kwestii wprowadzenia technologicznych innowacji w piłce nożnej, zaznaczając, że zapewne będą trwać dyskusje na ten temat. W jego opinii, jeśli coś może pomóc w podejmowaniu trafnych decyzji, powinno zostać przeanalizowane, należy jednak wziąć pod uwagę konsekwencje. "Trzeba być bardzo ostrożnym, aby innowacje nie zmieniły piłki nożnej oraz zadbać o zachowanie jej szybkiego tempa" - powiedział. Zapytany o sytuację z meczu 1/4 finału Pucharu Anglii pomiędzy Boltonem Wanderers a Tottenhamem Hotspur, kiedy ataku serca doznał Fabrice Muamba, przyznał, że bardzo cieszy się, że zawodnik powrócił do zdrowia. Zauważył także, że sędziowie niewiele mogą zrobić w takich sytuacjach, jedynie pozwolić na jak najszybszą interwencję służb medycznych. Przyznał także, że zawsze analizuje mecze, które prowadził, gdyż jest to jeden z elementów pracy sędziego. Jego zdaniem, pomaga to doskonalić umiejętności, a z każdej sytuacji można się czegoś nauczyć. Jak podkreślił Anglik, jego ojciec, który także był arbitrem piłkarskim, jest dla niego wielkim wsparciem. Często ogląda on z trybun jego pracę, prawdopodobniej pojawi się także na rozstrzyganych przez niego meczach Euro-2012.