- Atmosfery Euro w Grecji jeszcze nie czuć, choć z każdym dniem w mediach pojawia się coraz więcej informacji o reprezentacji, rywalach czy Polsce, gdzie ekipa Hellady będzie mieszkać w trakcie turnieju. Na razie kibice, jak całe społeczeństwo, mają trochę inne problemy, ale w pewnym momencie miłość do futbolu i emocje związane z wielkim turniejem dadzą znać o sobie - powiedział Sznaucner. Były zawodnik GKS Katowice doskonale zna realia greckiego futbolu, z obecnym szkoleniowcem kadry Portugalczykiem Fernando Santosem pracował przez trzy lata w PAOK, a w kadrze na ME jest jego czterech kolegów z zespołu z Salonik. - Rozmawiałem z chłopakami z PAOK o mistrzostwach i czekającym ich spotkaniu z biało-czerwonymi. Grecy doceniają drużynę Smudy, nikt nie powie, że to słaba drużyna. Pamiętają bezbramkowy remis w towarzyskim meczu w Pireusie w marcu ubiegłego roku i wiedzą, że to niewygodny rywal. Mają też świadomość, że na otwarcie turnieju z jednej strony Polacy będą bardziej zmobilizowani niż zazwyczaj i mogą liczyć na doping własnych kibiców, a z drugiej... w tym upatrują swojej szansy. Tak było osiem lat temu w Portugalii, kiedy grając bez większej presji pokonali Portugalię na jej terenie. A później sięgnęli po tytuł - przyznał. Jego zdaniem, po Grekach nie należy oczekiwać finezyjnej i efektownej gry, a raczej solidnego rzemiosła, szczelnej defensywy oraz gry z kontry. - Takiemu stylowi reprezentacja hołduje od czasu Otto Rehhagela. Niemiec zaszczepił w Grekach umiejętność nieprzegrywania, a Santos z niewielkimi modyfikacjami również stosuje tę taktykę. Pierwsze przykazanie - nie stracić bramki. Tak było też za czasów jego pracy w PAOK. Naprawdę trudno było nam strzelić gola, a z drugiej strony na palcach obu rąk można było policzyć spotkania w sezonie, w których zdobywaliśmy więcej niż jedną bramkę. Portugalczyk bardzo lubi na boisku dyscyplinę i grze defensywnej poświęca mnóstwo uwagi. A greckim piłkarzom taki styl odpowiada, bo... przynosi efekty - ocenił Sznaucner. Santos, choć nie zmienił stylu gry reprezentacji, to w dużym stopniu wymienił skład linii obrony. - Większość zawodników, którzy występowali u Rehhagela, była mocno zaawansowana wiekowo. Średnia defensywy to było 33-34 lata. Zaczynało brakować im szybkości, zwrotności. Stąd Santos musiał poszukać innych wykonawców tej taktyki, jak Vasilis Torosidis czy Avraam Papadopoulos z Olympiakosu oraz dwójka z Bundesligi Sokratis Papastathoupoulos i Kyriakos Papadopoulos. Ci z ligi greckiej mają po 27-28 lat, ale są już doświadczeni, ograni choćby w europejskich pucharach. A do tego są groźni przy stałych fragmentach gry. Wiedzą, jak sprytnie rozegrać rzut wolny czy rożny. Polacy muszą na to uważać - podkreślił. Za organizację ataków od lat odpowiadają ci sami piłkarze, jak duet z Panathinaikosu Ateny Konstantinos Katsouranis i Georgios Karagounis. W ataku Santos stawia na Theofanisa Gekasa oraz Georgiosa Samarasa. - Zwróciłbym jeszcze uwagę na 22-letniego Sotirisa Ninisa. Urodzony w Albanii pomocnik, który może występować i na boku, i w środku pola, uchodzi za wielki talent. Miał świetny poprzedni sezon, spekulowano nawet o zainteresowaniu Manchesteru United. Później przytrafiła mu się jednak poważna kontuzja i pauzował kilka miesięcy. Wrócił niedawno, ale szybko nadrabia czas. Od nowego sezonu będzie grał w Parmie. Nie wiem, czy Santos znajdzie dla niego miejsce w podstawowej jedenastce, jednak polscy obrońcy muszą być czujni - zaznaczył. Sznaucnerowi po sezonie wygasła umowa z PAOK i polski obrońca w tym klubie nie zostanie. - Do menedżera trafiają jakieś propozycje. I z Grecji, i z Cypru, i z polskiej ekstraklasy. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość, ale mam nadzieję, że nie będzie źle. Wkrótce wybieram się do kraju i... na mecz otwarcia mistrzostw Europy. Mam nadzieję, że uda mi się zasiąść na trybunach Stadionu Narodowego, a o bilety mają się zatroszczyć moi koledzy z PAOK - poinformował 33-letni piłkarz.