Selekcjoner Franciszek Smuda na turniej do Tajlandii zabrał reprezentację złożoną wyłącznie z zawodników polskiej ekstraklasy plus Marcin Robak z 1-ligowego Widzewa. Początkowo trzy spotkania, jakie w Tajlandii Orły rozegrały miały być oficjalnymi spotkaniami. Wątpliwości zrodziły się jednak po tym, jak Dania, która również wysłała skład złożony z ligowców nie wliczyła tych występów jako oficjalne kadry A (Duńczycy nazwali swą kadrę "Ligalandsholdet"). Z meczami z Tajlandią i Singapurem PZPN postąpił inaczej, niż duńska federacja z kilku powodów. W umowie z organizatorami zobowiązał się do wysłania na Puchar Króla kadry A w możliwie najsilniejszym składzie. - Na stadionie była oficjalna flaga FIFA, obsada sędziowska była międzynarodowa, grano hymny, a drużyny wystąpiły w oficjalnych strojach swych reprezentacji - to znamiona oficjalnych spotkań - podkreśla rzeczniczka PZPN Agnieszka Olejkowska, która skonsultowała się w tej sprawie z autorem roczników piłkarskich "Encyklopedia piłkarska Fuji" - Andrzejem Gowarzewskim. Olejkowska zwróciła się też do sekretarz generalnego FIFA - Jerome'a Valckego z oficjalnym zapytaniem o to, jak potraktować spotkanie z Danią. - Jeśli FIFA uwzględni je przy tworzeniu rankingu, to będzie znaczyło, że był to oficjalny mecz - podkreśla Agnieszka Olejkowska. CZYTAJ RÓWNIEŻ: Kołtoń: Zdzisiu, jak Kurtz, w Kambodży?! Dania w kwadrans ograła Polskę w Pucharze Króla - czytaj relację