Po znakomitym sezonie w Borussii Dortmund kapitan "Orłów" Jakub Błaszczykowski długo nie musiał czekać na oferty. Napływają z Rosji, Anglii, Hiszpanii, Włoch, Francji i kilku klubów niemieckich. Sam piłkarz podchodzi do tego spokojnie, z chłodną głową. - Kluby, takie jak Fulham, Lazio, PSG czy Valencia, nie wspominając już o niemieckich, nie robią na mnie wrażenia. Bayern? Sprawdźcie, do kiedy kontrakt ma Robben... - mówi Jakub Błaszczykowski, rozchwytywany w Europie. Borussia jednak też ma poważne plany, by go zatrzymać na nowym kontrakcie z podwyżką. - Nie wiem, co zrobię, nie chcę sobie teraz tym zaprzątać głowy. Całą uwagę i energię poświęcam temu, aby z reprezentacją Polski wystąpić jak najlepiej na Euro 2012 - podkreśla "Błaszczu" w rozmowie z INTERIA.PL. Zapytaliśmy go też o to, czy tercetowi Błaszczykowski - Robert Lewandowski - Łukasz Piszczek uda się przenieść mentalność zwycięzców na sposób myślenia pozostałych kadrowiczów. - Każdy z nas na kadrze ma mentalność zwycięzcy - odparł kapitan Polaków. - Owszem, czasem trzeba umieć przełknąć gorycz porażki. Wychodzimy jednak na boisko zawsze po to, by wygrywać. Jakub podczas ośmiu dni przerwy borykał się z problemami rodzinnymi (śmierć i pogrzeb ojca), do Klagenfurtu dotarł późnym wieczorem i nie zdążył obejrzeć spotkania Polska - Łotwa. - Najważniejsze, że chłopaki wygrali. Po 12 godzinach pobytu w Lienzu mogę powiedzieć tyle, że hotel mamy super, ośrodek treningowy też jest bardzo dobry. Niczego nie brakuje, opiekuje się nami aż trzech fizjologów. Także specjalistów od odnowy biologicznej mamy więcej, dołączył do nich mój znajomy z Wisły Kraków (Zbigniew Woźniak - przyp. red.), więc przypomina mi się okres gry w tym klubie. Nic, tylko trenować - podkreślił Kuba, który przyznał, że stęsknił się już za grą w piłkę, choć przecież jeszcze 10 dni temu wywalczył Puchar Niemiec, a 5 maja dwukrotnie wpisał się na listę strzelców w wygranym przez Borussię 4-0 spotkaniu z Freiburgiem (kolejne dwa gole dorzucił Robert Lewandowski). Czy Jakub nie obawia się myślenia: "Wynik reprezentacji Polski na Euro 2012 spoczywa na barkach Szczęsnego i tercetu z Borussii"? - To bardziej dziennikarze tak stawiają sprawę. U nas w kadrze wszyscy wiedzą, że na sukces musi zapracować cały zespół i my mamy w kadrze taki potencjał, że stać nas na zrealizowanie planu minimum, jakim jest awans do ćwierćfinału - podkreśla kapitan "Orłów". Czy Kuba analizuje już w głowie styl gry i taktykę najbliższego przeciwnika na mistrzostwach Europy - Grecję? - Myślenie pozostawmy Grekom. Koncentrujmy się na sobie, grajmy swoją piłkę. Wykorzystajmy nasze atuty, a niewątpliwie takie mamy. Nie lekceważmy rywala, ale nie możemy też zapomnieć o sobie - zaznacza Jakub. Będziemy mieli jedną z młodszych ekip na Euro 2012 - średnia wieku nieco ponad 24 lata. Błaszczykowski nie ma obaw, że niedoświadczony zespół może spalić się psychicznie. - Presja, ciśnienie - to sprawy wkalkulowane w nasz zawód. Każdy z nas radzi sobie z presją. Jedni z większą, inni z mniejszą. Kto gra piłkę na wysokim poziomie, musi sobie z tą presją radzić. Ważne będzie, aby przed samym meczem potrafić się wyłączyć, skupić na samym spotkaniu. Nie chcę z nas robić mistrzów Europy, ale musimy prezentować pewność siebie - nie ma nic lepszego od niej w takich turniejach. Już w tunelu prowadzącym na murawę trzeba dać do zrozumienia rywalom: "Kurczę, ci zawodnicy dadzą nam dzisiaj popalić" - tłumaczy Jakub Błaszczykowski. "Biało-czerwoni" w Lienzu do soboty będą ćwiczyć przed meczem Polska - Słowacja, po którym Franciszek Smuda ogłosi 23-osobową kadrę na Euro 2012. Błaszczykowski i kilku innych piłkarzy jest wśród pewniaków. Pozostali muszą walczyć. Michał Białoński, korespondencja z Lienzu