Ani Xavi, ani Iniesta nie muszą niczego udowadniać. Obwieszeni medalami turniejów klubowych i międzynarodowych, uznawani za ucieleśnienie stylu Barcelony i reprezentacji Hiszpanii, nadający temu stylowi sens. Bez ich zdolności do przewidzenia trajektorii ruchu wszystkiego, co po boisku porusza się z własnej woli albo może zostać wprawione w ruch, bez prostopadłych podań, które nie giną w gąszczu nóg starających się przeciąć te podania, i bez bezczelnej swobody z jaką chronią piłkę nawet wówczas, gdy otacza ich cała zgraja przeciwników, Hiszpania i Barcelona miałyby problemy z wtargnięciem w pole karne drużyny przeciwnej. Jeśli rozciągane w nieskończoność ataki pozycyjne mają sens, to głównie dlatego, że Xavi i Iniesta jednym ruchem stopy potrafią stworzyć komuś sytuację sam na sam z bramkarzem. Tylko że te sytuacje trzeba jeszcze wykorzystywać. Barcelona może liczyć na zwinność i spryt Leo Messiego, kopiująca grę Blaugrany reprezentacja Hiszpanii musi sobie radzić bez Argentyńczyka. A Vicente del Bosque, selekcjoner Hiszpanów, nie za bardzo wie, jak skompensować brak Messiego. W meczu z Włochami Del Bosque postanowił upchnąć na boisku sześciu środkowych pomocników - tradycyjną parę defensywnych pomocników wsparła czwórka rozgrywających. Dziwaczna taktyka nie zdała egzaminu - bez klasycznego napastnika nie miał kto wychodzić do podań przepychać się z włoskimi obrońcami. Najlepsze sytuacje, zmarnowane później przez Fernando Torresa, pojawiły się, gdy przerzedził się środek boiska, a na murawie zameldowali się napastnik i skrzydłowy. Oczywiście, narastające zmęczenie Włochów nie było bez znaczenia, ale z bardziej zróżnicowaną wyjściową jedenastką Czerwonej Furii rywale Hiszpanów powinni opaść z sił jeszcze szybciej. Del Bosque prawdopodobnie nie dokona drastycznych zmian taktycznych. W następnym meczu można spodziewać się napastnika - po pokazie nieskuteczności Torresa zapewne Fernando Llorente - ale ciężar odpowiedzialności za grę Hiszpanii nadal spoczywał będzie na zagęszczonej drugiej linii. Jest jednak szansa, że pojawi się w niej nowa postać. Mimo rzeszy pomocników na boisku w pierwszej połowie starcia z Włochami Hiszpanie nie wygrali walki o środek pola. Rywale swobodnie rozgrywali piłkę i z łatwością przechodzili z defensywy do ataku, a nieśmiertelny Andrea Pirlo miał wystarczająco dużo miejsca, by posyłać niebezpieczne, prostopadłe piłki do napastników. W zespole obrońców tytułu szczególnie beznamiętnie wypadł Xabi Alonso. Zanotował najwięcej strat ze wszystkich zawodników obu drużyn, niewiele wnosił w ofensywie, strzelał niecelnie, a gdy jego silne mięśnie i twarde kości mogłoby przynieść najwięcej pożytku w fizycznych starciach, to albo się w nie nie angażował, albo je przegrywał. Słaba forma Alonso to niepowtarzalna szansa dla Santiago Cazorli. 28-letni rozgrywający ma na koncie złoty medal poprzedniego Euro, na który nie zapracował bynajmniej wyłącznie podziwianiem występów kolegów z miejsca na ławce rezerwowych, ale ważniejszej roli w reprezentacji nie odgrywał nigdy. Mały egzamin piłkarskiej dojrzałości Cazorla zdał w minionym sezonie, doprowadzając Malagę do Ligi Mistrzów. Również między innymi jego brak boleśnie odczuł Villarreal, który przegrał walkę o utrzymanie w Primera Division. Prawdziwą "futbolową maturą" może być dla Cazorli obecny turniej. Jeśli teraz wywalczy miejsce w składzie, na przykład zastępując rozczarowującego Xabiego Alonso, w przyszłości mógłby zostać następcą Xaviego Hernandeza, którego wiek i problemy zdrowotne powoli zmuszają do żegnania się z karierą reprezentacyjną. Cazorla najpierw grałby u boku Xaviego, by następnie przejąć po nim batutę dyrygenta Czerwonej Furii. Ale musi pokazać, że jest na to gotowy i wystarczająco dobry. Do gry Hiszpanów Cazorla z pewnością wniósłby o wiele więcej kreatywności niż Alonso i byłby najgroźniejszym egzekutorem rzutów wolnych w całym zespole. Słabiej radzi sobie w destrukcji, co stanowi problem w przypadku chorobliwie zapobiegawczego Del Bosque. Dla niego rezygnacja z jednego z defensywnych pomocników byłaby aktem odwagi lub wręcz heroizmu, ale niewykluczone, że sytuacja zmusi szkoleniowca Hiszpanów do podjęcia takiej decyzji podczas obecnych mistrzostw. Czas próby nadchodzi także dla Davida Silvy. To błysk jego geniuszu, nie Xaviego ani nawet bezdyskusyjnie najlepszego w spotkaniu z Włochami Iniesty, pozwolił Hiszpanom wywalczyć cenny punkt w pierwszym meczu Euro 2012. Silva, młodszy od Cazorli od dwa lata, jest już mistrzem Europy i świata, jednak kluczową postacią reprezentacji ma szanse zostać dopiero teraz. Jeśli i on chce wyjść wreszcie z cienia Xaviego i Iniesty, to musi być jego turniej. Łukasz Kwiatek