Jeszcze zanim spotkanie się rozpoczęło, w Berlinie w największej niemieckiej strefie kibica panował optymistyczny nastrój, który z każdą bramką dla zespołu trenera Joachima Loewa przechodził w euforię. Nad głowami kibiców powiewało morze czarno-czerwono-złotych flag Niemiec, posypało się konfetti. Zabawa trwała również po zakończeniu meczu, a na ulice wyjechały samochody, ozdobione narodowymi flagami. Nie brakowało jednak napięć pomiędzy kibicami obu drużyn. Do końcowego gwizdka policja odnotowała około 40 incydentów w strefie pod Bramą Brandenburską. Dużo smutniej było w piątek wieczorem w licznych greckich restauracjach i tawernach w niemieckich miastach, których goście również mogli śledzić transmisję z meczu w Gdańsku. "Cztery bramki jak ze snu! Dzięki, chłopcy. Jesteśmy w półfinale!" - napisał w internetowym wydaniu dziennik "Bild". Tygodnik "Der Spiegel" ocenił, że mecz w Gdańsku był "spektaklem radosnego futbolu". Dodał, że niemieccy piłkarze rozgromili "betonową obronę" Greków i "wyraźnie pokazali Grecji granice". "Jedyne co można zarzucić jedenastce Loewa to zaniedbywanie szans" - dodał "Spiegel Online", oceniając, że wynik spotkania mógłby być jeszcze korzystniejszy dla Niemiec. "Niemcy przełamali grecki bastion" - skomentował z kolei magazyn "Kicker" na swym portalu internetowym.