Dni chwały drużyny prowadzonej przez Niemca Otto Rehhagela szybko się skończyły. Na mistrzostwach świata w 2006 roku Greków zabrakło, a obrona tytułu mistrza kontynentu w 2008 roku skończyła się trzema porażki w fazie grupowej. Dwa lata później na mundialu w RPA Grecy odnieśli jedno zwycięstwo, ale to nie wystarczyło, by awansować do 1/8 finału. Do Polski, która obok Rosji i Czech będzie grupowym przeciwnikiem w Euro 2012, Grecy przyjadą z optymizmem. Odkąd trenerem reprezentacji został pracujący wcześniej w tamtejszej lidze 57-letni Portugalczyk Fernando Santos, ekipa Hellady przegrała jedno z 19 spotkań. Drużyna narodowa stanowi iskierkę nadziei dla wielu ludzi, których kryzys ekonomiczny pchnął w ubóstwo, ale też dla całego greckiego futbolu, na którym cieniem kładą się chuligańskie wybryki pseudokibiców i korupcyjne skandale. Santos zdaje sobie sprawę, że Grecy potrzebują teraz dobrych wiadomości jak rzadko kiedy. "Postaramy się, by naród był z nas dumny. Kibice muszą mieć świadomość, że niezależnie od efektu, piłkarze dali z siebie wszystko, a nie pojechali na wakacje" - przyznał Portugalczyk. "Wiem jak bardzo ważny dla Greków jest futbol. Kraj ma problemy, każdy ma jakieś kłopoty, ale zamiłowanie do piłki nożnej nie zmniejsza się. Moi piłkarze to czują. Wiedzą jak wiele od nich zależy, choć mówimy tylko o sporcie" - dodał. W grudniu, krótko po awansie do Euro 2012, reprezentanci wzięli udział w akcji charytatywnej rozdając biedniejszym rodakom zupę w centrum Aten. "Kryzys dotknął wszystkie dziedziny życia, ale my jesteśmy ostatnimi, którzy mają prawo narzekać. Dlatego chcieliśmy pokazać, że biedniejsi mogą liczyć na naszą pomoc, że jesteśmy częścią społeczeństwa" - powiedział bramkarz Kostas Chalkias. Znakiem firmowym greckiego zespołu pod wodzą Santosa jest szczelna defensywa i kontrataki. Ostrożność w obronie plus odrobina ryzyka w ataku przyniosły świetny skutek w eliminacjach Euro 2012, które Grecy przebrnęli bez porażki, a z siedmioma zwycięstwami w 10 spotkaniach. Spośród drużyn, które bezpośrednio z eliminacji grupowych awansowały do ME, Grecy zdobyli najmniej goli - 14. Brak rasowego snajpera sprawia, że tym "łupem" podzieliło się 11 graczy. Choć drużyna Santosa preferuje styl gry podobny do tego z czasów Rehhagela - po pierwsze nie przegrać, to Portugalczyk zrezygnował z kilku doświadczonych zawodników, a postawił na młodszych. Dobrze wprowadził się do zespołu 20-letni obrońca niemieckiego Schalke 04 Gelsenkirchen Kyriakos Papadopoulos, który w kwalifikacjach zdobył dwa gole. Talentem nie ustępuje mu 21-letni skrzydłowy Yiannis Fetfatzidis, na którego postawił Santos, choć w Olympiakosie Pireus był głównie rezerwowym. Ten również odwdzięczył się selekcjonerowi dwoma golami. Szczelna defensywa pozwoliła zdobyć rywalom w eliminacjach ledwie pięć bramek. Wyróżniają się w niej kapitan Olympiakosu Vassilis Torosidis oraz Sokratis Papastathopoulos z Werderu Brema. "Trzymamy poziom. Wielką wagę przykładamy do solidności i dyscypliny" - ocenił selekcjoner i przyznał, że na wybór taktyki ma również wpływ potencjał i umiejętności zawodników. "Gdybyśmy mieli piłkarza pokroju Messiego, to gralibyśmy inaczej. Nasi gracze mają inne przymioty. I szukam takich, którzy są w stanie stworzyć silną, zgraną ekipę" - podkreślił.