Największy sukces czescy piłkarze, pod szyldem Czechosłowacji, zanotowali w 1976 roku, kiedy w serii rzutów karnych w finale pokonali Niemców. W 1996 roku zrewanżował im się Oliver Bierhoff, który zdobył w dogrywce tzw. złotego gola i przesądził o triumfie swojej drużyny. Z kolei osiem lat temu w Portugalii Czesi osiągnęli półfinał. W pierwszej rundzie Euro 2012 Czesi trafili na Rosjan, Greków i Polaków. Wszystkie spotkania rozegrają we Wrocławiu, więc bardzo blisko swojej granicy. "Lokalizacja meczów i grupa wydają się optymalne. I tak będziemy uważać dopóki istnieć będzie szansa na awans do ćwierćfinału. Jeśli nam się nie uda, pewnie zmienimy zdanie" - przyznał 30-letni Czech, który na arenie międzynarodowej zadebiutował w wieku 19 lat, a do dziś 89 razy wystąpił w drużynie narodowej. Za nim wspaniały sezon w klubie. Chelsea Londyn triumfowała w Lidze Mistrzów, a Czech najpierw powstrzymał samego Lionela Messiego z Barcelony, a w finale obronił trzy rzuty karne i był jednym z bohaterów tego spotkania. "Długo czekałem na tak spektakularny wynik. Jednak do poczucia spełnienia brakuje mi sukcesu z reprezentacją. Medal na Euro 2012 byłby czymś wspaniałym" - powiedział. Czech jest obok Rosicky'ego - kapitana i reżysera gry - centralną postacią ekipy trenera Michala Bilka. "Wszyscy mówią o nas jak o outsiderach turnieju. Ważne, żebyśmy sami myśleli inaczej. Będziemy walczyć i wcale nie stoimy na straconej pozycji" - przyznał zawodnik Arsenalu Londyn, który wiosną wreszcie cieszył się zdrowiem i wrócił do wielkiej formy sprzed kilkunastu miesięcy. Choć ostatnio bolała go łydka, to jednak "Mały Mozart" - jak nazywany jest w ojczyźnie - na inaugurację ME powinien być w pełni sił. Rosicky i Czech, podobnie jak Milan Baros, grali już na Euro 2004 i są łącznikami między pokoleniem Pavla Nedveda, Jana Kollera czy Karela Poborsky'ego, a obecną młodą gwardią w osobach Tomasa Sivoka, Michala Kadleca, Tomasa Necida czy Tomasa Pekharta. Obecny zespół z sukcesami sprzed lat łączy też osoba menedżera reprezentacji Vladimira Smicera, wicemistrza kontynentu z 1996 roku. Mistrzostwa w Austrii i Szwajcarii cztery lata temu do dziś Czechom śnią się po nocach. Kwadrans przed końcem ostatniego spotkania grupowego prowadzili z Turkami 2-0 i więcej niż jedną nogą byli w ćwierćfinale. Później stracili jednak trzy bramki i musieli pakować walizki. "To było dla mnie okrutne doświadczenie. Byłem wtedy po operacji, ale postanowiłem przyjechać na tej jeden mecz, by wesprzeć kolegów. Bardzo ciężko przeżyłem to, co stało się w Genewie" - wspominał Rosicky. Niepowodzeniem zakończyły się też eliminacje do mundialu w RPA (choć w grupie byli przed Polakami). Wtedy władze federacji odbudowę kadry powierzyły Michalowi Bilkowi. 47-letni obecnie szkoleniowiec, były reprezentacyjny piłkarz i uczestnik MŚ 1990, wypróbował 50 piłkarzy. W kwalifikacjach Euro 2012 jego zespół nie poradził sobie co prawda z Hiszpanią, ale w barażach okazał się lepszy od Czarnogóry. "Eksperymenty sprawiły, że na początku nasza praca nie przynosiła spodziewanych wyników. Z meczu na mecz widzę jednak, że drużyna robi postępy, rozwija się. Na boiskach Polski i Ukrainy postaramy się pokazać ciekawy, ofensywny futbol. Cel? Na pewno awans do ćwierćfinału. Jego brak byłby rozczarowaniem, bo grupę mamy co prawda wyjątkowo wyrównaną, ale bez wyraźnego faworyta" - zaznaczył Bilek. Jego ekipa do Wrocławia, gdzie będzie mieszkać w czasie turnieju, przyjedzie pociągiem z Pragi. I to nie najkrótszą trasą, ale taką, by piłkarzy mogło pożegnać maksymalnie dużo kibiców. "Liczę, że w Polsce będą naszym dwunastym zawodnikiem. Bliżej już grać nie będziemy. Mam nadzieję, że ich euforia i doping dodadzą piłkarzom skrzydeł" - przyznał Bilek.