- Ludzie robią różne sztuczki, dlatego otrzymujemy oferty poważne i niepoważne. Ktoś przysłał CV Lothara Mathaeusa, ale nie ma w tym piśmie chęci rozpoczęcia przez niemieckiego szkoleniowca pracy w Polsce. Mam też CV 15-letniego chłopca... Tak naprawdę nie było żadnego poważnego zgłoszenia. Swoje usługi zaoferował jeden z brazylijskich szkoleniowców, prowadził parę klubów, ale to nie kandydat na selekcjonera reprezentacji Polski. To nie jest Scolari - powiedział Engel. Były selekcjoner biało-czerwonych jest zwolennikiem zatrudnienia polskiego trenera, choć uważa, że PZPN stać finansowo również na zagranicznego z "górnej półki". - Jako przedstawiciel Wydziału Szkolenia jestem za tym, aby kadrę poprowadził Polak. Grupa ludzi wytypowanych w czwartek przez zarząd związku przedstawi trzy-cztery kandydatury. Prezes Lato zapowiedział, że nie będzie jak wcześniej, kiedy Beenhakkera wybrał jednoosobowo prezes Listkiewicz, czy w moim przypadku, kiedy wybierali Listkiewicz z Bońkiem. Chcę teraz wysłuchać opinii i dopiero podejmować decyzje - przyznał Engel. - PZPN pokazał, że stać go na zatrudnienie dobrego szkoleniowca. Ja rozmawiając z trenerami zagranicznymi słyszałem zdziwienie, że takie pieniądze zaoferowaliśmy w Polsce (nieoficjalnie wiadomo, że Beenhakker zarabiał 75 tys. euro miesięcznie). Oni za połowę tej sumy z przyjemnością przyjechaliby pracować u nas - stwierdził. - Na mistrzostwa Europy w 2012 roku może zabraknąć gdzieś autostrady, jakiś hotel może być nie najwyższej klasy, lotnisko niedokończone i to wszystko zostanie wybaczone. Ale nikt nie wybaczy, jeśli reprezentacja będzie grała słabo - zakończył Jerzy Engel. Czytaj także: Beenhakker nie będzie trenerem Kostaryki Tarasiewicz: Jestem gotów przejąć reprezentację Wołowski: Dlaczego piłkarze przegrali bój o mundial? Tam Beenhakker ma kryjówkę i ulubioną knajpę ... Podyskutuj o tym na Forum